02 września 2012

"Jutro 3. W objęciach chłodu" John Marsden

Od czasu, w którym zacząłem czytać serię Jutro, minęło już kilka miesięcy. Postanowiłem wtedy, że przerwę czytanie australijskiej sagi. Sam nie wiem czemu; może zwyczajnie miałem jej dosyć? Gdy jednak nadarzyła się okazja i znów spotkałem ją w bibliotece, bez wahania bo nią sięgnąłem. Teraz bardzo żałuję, że nie zrobiłem tego wcześniej...

"Moje dziecko, jestem tu. To ślady moich stóp. Zostawiłej je, gdy cię niosłem."

Ellie, wraz z Lee, Homerem, Fi i Robyn nie mogą wytrzymać w Piekle. Spędzili tam długie tygodnie na odpoczywaniu i leniuchowaniu. Każdy z nich czuje, że wreszcie pora coś zrobić. Zaatakują Zatokę Szewca - najważniejszy punkt wrogiej armii.

W trakcie przygotowań do sabotażu i podróży z Wirrawiee do portu, bohaterowie natrafiają na grupkę robotników, których tworzyli Australijczycy uwiezieni przez armię. Wśród nich dostrzegli... Kevina, którego ostatni raz widzieli w BMW kilka miesięcy wcześniej, kiedy zdecydował się zawieść ranną Corrie do szpitala. Ich plany się zmieniały - czas odbić przyjaciela. W jaki sposób uda im się oszukać strażników i znów wyciągnąć Kevina na wolność? Czy zaatakuję Zatokę Szewca? Jeśli tak, w jaki sposób? Czy uda im się opuścić okupowany kraj?

"Jutro 3. W objęciach chłodu" to trzecia część bestsellerowej serii "Jutro" autorstwa John'a Marsdena. Urodzony w Victorii w 1950 roku pisarz, pracuje również jako nauczyciel i zadebiutował powieścią dla młodzieży "So much to tell", która od razu stała się najlepiej sprzedającą się książką, mimo, iż powstała w stosunkowo krótkim czasie, co potwierdza fenomen autora. Jutro to seria znana w wielu krajach i przetłumaczona na kilkanaście języków, również na polski, dzięki czemu mogłem ją przeczytać i nie żałuję.

Gdy recenzowałem dwie pierwsze części serii Jutro, byłem nią całkowicie oczarowany. Jednakże, z braku czasu i chęci postanowiłem, że odłożę ją na później. Niestety minęło dość dużo czasu zanim znów dane mi było wypożyczyć trzecią część bestsellera. Już od pierwszych stron fabuła powieści mnie wciągnęła. Nie lubię książek, w których wstęp ciągnie się dziesiątkami stron a końca nie widać. Marsden tworzy bardzo ładne i przede wszystkim krótkie wprowadzenia do dalszej fabuły, dzięki czemu akcja rozkręca się bardzo szybko. Jest to jednak część wyjątkowa, niesamowita. Otóż, czytając dopiero trzecią część serii, przeżyć mogłem niesamowicie to, co przydarzało się postaciom. Australijski pisarz stworzył tak realistyczny i żywy świat, że nie mogłem się oderwać. Często porównywałem siebie do głównych bohaterów - czy byłbym w stanie zrobić to, co oni? Jak zachowałbym się w danym momencie? Potrafiłem współczuć im, mimo, że nie istnieją naprawdę. Ostatnie akapity książki zaś czytałem z takim żalem i smutkiem, że miałem po prostu ciarki, trzęsłem się  i pulsowało mi w głowie. Rzadko książka wywiera na mnie taki wpływ, ale jednak. Po jej przeczytaniu nie potrafiłem o niej nie myśleć. Po prostu musiałem wszystko uporządkować. Te nieprzewidywalne zwroty akcji (momenty, w których zmienia się cały świat bohaterów a czytelnik nawet nie byłby w stanie pomyśleć, że coś takiego może się zdarzyć a co dopiero to przewidzieć...), realność, czyli bliskość tego co się dzieje do prawdziwego życia i mimo to sukces, choć osiągnięty dużym kosztem sprawiają, że fabuła jest nietuzinkowa. Powiem więcej... jest magiczna; to prawdziwe arcydzieło.

W trzeciej już części serii z gatunku akcji i przygody dostrzegłem dość znaczącą metamorfozę bohaterów. Zresztą nie tylko ja, sama Ellie (narratorka książki) dość często opisywała, jakoby kiedyś to, co zrobiła dziś bez wahania, byłoby nie do pomyślenia.

Ellie to dziewczyna, która nie lubi, gdy ktoś nią rządzi, dlatego często to ona obejmuje dowodzenie, wśród grupy przyjaciół. Jest to wytrwała i zaradna osoba. Odważna za kilku i mimo strachu, który mógłby bez problemu ją sparaliżować, nie poddaje się i zawsze udaje jej się osiągnąć to, czego chce. Gdy jest w ogromnym niebezpieczeństwie, nie zważa na ból fizyczny - biegnie, aby uratować siebie, drużynę oraz Australię. I za to ją podziwiam.

Ellie - poproszona przez resztę zespołu - spisuje wszystko to, co wydarzyło się w trakcie wojny. To właśnie jej notatki, jej książki czytamy teraz pod postacią serii o tytule "Jutro". Oczywiście jest to fikcja, nakreślona przez Marsdena, ale pomysł wydaje się być dobry i realistyczny. Spodobał mi się.

Główną bohaterkę polubiłem między innymi za wytrwałość. Nie wyobrażam sobie przebyć tylu kilometrów, aby potem dobrowolnie ruszyć w sam środek fortecy wroga, rozwalić ją i uciec morzem w środku zimy. Potem zaś tułać się po lesie samemu, uciekając przed patrolami a w finale przygody zabić z zimną krwią żołnierzy. Wydaje się niemożliwe? Hm.. nie. To zwyczajne życie uciekinierów. Życie Ellie. Już w tym epizodzie zauważyłem, jak bardzo się zmieniła. Pod sam koniec wędrówki, gdy była tak blisko przyjaciół, ujrzała ich.. uwięzionych. Bez ani chwili wahania zabiła oprawców. Kiedyś spanikowałaby ale teraz jest twardą i nieugiętą mieszkanką kraju, buntującą się przeciw ludziom, którzy zaatakowali jej ojczyznę. Za to przede wszystkim ją podziwiam i sądzę, że gdyby nie jej działanie, być może książka skończyłaby się na tej właśnie części - po śmierci głównych postaci (a raczej gwałcie, bo tego chcieli dokonać napaleni żołnierze).

Homer jednak to moje największe zaskoczenie tej książki. Ellie zawsze była dzielna dlatego też jej przemiana było faktem już wcześniej. Jej przyjaciel z dzieciństwa zaś zmienił się nie do poznania - oczywiście na lepsze. W pierwszych dwóch częściach serii nie przepadałem za nim ze względu na to, iż nie wydawał się przyjazny - wręcz przeciwnie - wciąż wywyższał się i stwarzał nowe powody do kłótni. Nie okazywał uczuć a jeśli tak, to były one skryte i tłumione. W "W objęciach chłodu" nareszcie zmienił się, ku mojej uciesze.

W trzeciej części "Jutra" Homer był osobą przede wszystkich opiekuńczą. Czasami nawet nie dowierzałem, że mam do czynienia cały czas z tą samą postacią. Gdy razem z Ellie jechali ciężarówką wroga, a ta panicznie bała się żołnierzy, chłopak objął ją i starał się nie okazywać strachu (który za pewne z niego kipiał) aby uspokoić i zaopiekować się nią. Poza tym, gdy Kevin, Fi, Ellie i Robyn rozchorowali się, to właśnie Homer wraz z Lee dbali o nich, niekiedy nawet karmiąc ich, co było dla mnie uderzająco niewiarygodne. Sami zaś, z Lee prawie nie spali, aby ich przyjaciele mogli szybko wrócić do zdrowia - wspaniałe. A gdy sytuacja tego wymagała, Homer zmieniał się w silnego mężczyznę oraz przywódcę dzięki czemu wspierał Ellie i zwyczajnie było jej prościej. Nieraz musiał dźwigać za kilku, a mimo to nie narzekał tylko chętnie ruszał z pomocą a gdy Ellie nieufnie podchodziła do rezultatów jego pracy, zachowywał takt i nie komentował tego.

To wszystko bardzo mi zaimponowało i sprawiło, że na nowo polubiłem Homera. Cieszę się, że tak się zmienił, gdyż z punktu widzenia głównej bohaterki, był on głównym filarem, silnym filarem, ich drużyny. Cieszę się, że skończył zgrywać aroganckiego dowódcę a zmienił się w zaufanego przyjaciela gotowego pomóc.

Książkę chciałbym polecić raczej starszym czytelnikom, gdyż sądzę, że książka mogłaby zwyczajnie znudzić osoby młodsze. Nie ma tam fantastyki, nie ma magicznych postaci ani zdarzeń. Jest to realistyczna, ale fenomenalna powieść o grupce przyjaciół, walczących z wrogimi oddziałami oraz targającymi nimi emocjami. Poza tym, są tam wątki, które mogą zostać niezrozumiane przez dzieci np. z podstawówki (chociaż w dzisiejszych czasach to kto wie...).

Pan Marsden tak niesamowicie operuje uczuciami, słowem pisanym, tj. tworzy tak realne, dokładne ale nie nudzące opisy bohaterów i miejsc, że jeśli jeszcze nie zacząłeś serii Jutro, Czytelniku, to zrób to jak najszybciej gdyż naprawdę warto! 10/10

~~



Witajcie wszyscy! Dzisiaj postaram się przeczytać "Tokio dla Otaku" i napisać recenzję, aby potem wysłać ją pani Agacie z nakanapie.pl Jeśli wszystko będzie z nią okej, to opublikuję ją jutro lub pojutrze. A w międzyczasie przeczytam "Złoty Kompas". Zastanawiacie się, gdzie zaginęli "Strażnicy Historii"? Po pierwsze jakoś książka mnie nie wciągnęła, ma ciężki język moim zdaniem, a po drugie "Złoty Kompas" mam z biblioteki i wkrótce muszę oddać więc czas się za nią zabrać. Być może pojadę dzisiaj do biblioteki i wybiorę książki na wrzesień. Sprawdzałem czy są kolejne części "Jutra". Nie ma. Bo po co? :)

Przy okazji zachęcam do polubienia Extinct Dreams na Facebook'u :D

Pozdrawiam Was i życzę przyjemnego (najmniej bolesnego) startu nowego roku szkolnego. Paa!
Udostępnij:

14 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawi mnie ta seria, jednak nie ma jej u mnie w bibliotece,a nie uśmiecha mi się kupować kilkanaście tomów :(
    zapraszam :
    http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tej serii nigdy się nie przekonam, spassowałam przy pierwszej części. ;) Ja też nie mogę uwierzyć, że już pomału czas wracać do szkoły. :o A przede mną jeszcze najgorszy rok i sama nie wiem gdzie między to wsunę czytanie książek. :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Dwie pierwsze mam już za sobą, a w trzecią muszę się zaopatrzyć. Słyszałem, że to najlepsza część, po twojej recenzji mam jeszcze większą ochotę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zdecydowanie muszę to przeczytać:) Wiesz, ja też kiedy zaczynam jakąś dłuższą serię to robię sobie przerwę i sięgam po coś innego:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę w końcu przeczytać pierwszą część tej sagi... A teraz będę wredna: jaki początek nauki? Mam jeszcze miesiąc wakacji ;p hihihi. Trzymajcie się uczniowie! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skończyłam lekturę tej serii na trzecim tomie i muszę jak najszybciej nadrobić zaległości. Do tej pory "Jutro" bardzo mi się podoba. :)
    Co do początku roku szkolnego przyznam, że w tym roku wyjątkowo czuję pewien entuzjazm - idę do nowej szkoły i mam co do niej dobre przeczucie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rok temu szedłem do nowej szkoły i jednocześnie chciałem zobaczyć jak będzie w nowej klasie, z nowymi przedmiotami/profilami ale jakoś w październiku wypłynął ze mnie entuzjazm XD Teraz nakręcam się tym, że będę miał darmowe kółko dziennikarskie w jezyku angielskim, który uwielbiam - a na koniec otrzymam taki nieoficjalny certyfikat ukończenia kursu, przy okazji bedziemy z grupą redagować gazetkę szkolną po angielsku i strasznie się tym jaram <3 Powodzenia w nowej szkole :]

      Usuń
  7. A u mnie w bibliotece na całe szczęście są kolejne części Jutra. Chociaż moja znajoma sobie je kupuje, więc od niej pożyczę. Ta część mnie nie zaskoczyła, może końcówka była jedynie jakaś ożywcza. Niestety całość na tym samym poziomie. Bez szału, jednak fajna lektura.
    written-by-bird.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Cała seria jeszcze przede mną. :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz co, jestem pewna, że dzieci z podstawówki na pewno by zrozumiały... Te czasy są takie zepsute, że ojeju. Najbardziej boli mnie to, że coraz mniej osób czyta :<
    Zabiję Cię za to, że przypomniałeś mi o zbliżającej się szkole! :D Nie chcę. Ale to chyba ze względu na matematykę.. i fizykę. W każdym razie, powodzenia :>

    OdpowiedzUsuń
  10. serię mam w planach, ale jakoś ostatnio nie mam na nią ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta część podobała mi się, ale nie wkręciła mnie tak mocno jak Ciebie; nie udało mi się przeżyć wszystkiego z bohaterami "Jutra". :/ A poprzednie części (i piąta)wydawały mi się trochę lepsze. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Seria ciągle w planach, które chwilowo są w całkowitych powijakach. Jakoś nie mam weny, aby się za nią zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Strasznie lubię tą serie.
    Już nie mogę się doczekać aż przeczytam piątą część;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń