12 września 2012

"Tokio dla otaku" Cesar Monroig

„Tokio dla Otaku” nie raz widziałem w Empiku w dziale z komiksami i mangą. Od kiedy zacząłem interesować się kulturą japońską oraz oglądać anime, wszystko, co miało związek z krajem Kwitnącej Wiśni, było dla mnie prawdziwą gratką. Dlatego też, gdy nadarzyła się okazja na uzyskanie książki jak i jej zrecenzowanie, nie czekałem. Był to jak najbardziej trafiony wybór.

Książka autorstwa Cesara Monroiga oraz Laury Pueyo to czwarta część serii „Japonia • Kultura • Manga”. Tym razem, jest to przewodnik po Tokio, stolicy kraju Wschodzącego Słońca, który skupia się przede wszystkim na tym, aby ukazać miejsca dobrze znane z serii mang i anime.

Już od pierwszych stron książka bardzo mnie wciągnęła, gdyż poruszyła ważny dla mnie temat, czyli „Podróży do Japonii” oraz „Potrzebne rzeczy”. Tak jak sądziłem, z Polski nie ma bezpośrednich lotów do Japonii, aczkolwiek dzięki książce poznałem linie lotnicze oferujące wyprawę z przesiadką. W kolejnym rozdziale przeczytałem o noclegach, biletach na pociągi, przedmiotach, które mogą mi się przydać lub mogą okazać się zbędne w trakcie podróży do Azji. Zdziwił mnie między innymi fakt, że mój telefon może zwyczajnie nie działać w Japonii. Ta zaskakująca informacja, oraz wiele innych równie piorunujących, bardzo zachęciła mnie do dalszego czytania. Spodobało mi się w lekturze przede wszystkim to, że jest ona pisana od fanów Japonii dla innych fanów. Wiadomości zawarte w książce to przelane na papier doświadczenia autorów odwiedzających Tokio. Poza tym sam język, który jest bardzo przystępny, lekki i slangowy, pomaga w przyjemnym i szybkim przyswajaniu informacji i nie zmusza do myślenia; zbędnego zastanawiania się – to również jest atutem.

W dalszej części książki, najdłuższej ze wszystkich, poznajemy miejsca, które według autorów są warte odwiedzenia. O kilku z nich słyszałem ale większość z nich poznałem dzięki „Tokio dla Otaku”. Wszystkie dzielnice, budowle, parki i muzea były opisane w dość prosty i zwięzły sposób a poniżej każdej notki były pogrubione informacje o dokładnym położeniu i dojeździe. Jest to zdecydowanie dobry pomysł, szczególnie dla tych, którzy pojechaliby z książką do Tokio – dzięki temu bez problemu odnaleźliby miejsca warte zobaczenia.

Jak wiadomo, w każdym mieście są również miejsca nie warte poznania. O nich mówi nam kolejna część książki. Czy ten rozdział to dobry pomysł? Mi nie do końca przypadł do gustu. Będąc w Tokio szukałbym miejsc zawartych tylko w dziale „Warte odwiedzenia”. Jeśli jakiś fragment miasta nie pojawiłby się nim, nawet bym o nim nie pomyślał. Rozdział o miejscach nieodpowiednich dla zwiedzających to dobry pomysł dla tych, którzy kierują się tradycyjnym przewodnikiem a w dziale tym szukają zwyczajnie przestróg przed pozycjami, gdzie zwyczajnie zmarnują czas i pieniądze. Dla mnie jednak dział jest nieprzydatny. Muszę jednak przyznać, że po raz kolejny bardzo zaimponowało mi to, że autorzy piszą tutaj od serca, podając argumenty przekonujące chyba każdego, a jednocześnie wszystko to pochodzi z ich własnych wspomnień więc są to informacje sprawdzone i pewne. Taki właśnie powinien być moim zdaniem przewodnik.

W kolejnym rozdziale znaleźć możemy dodatek specjalny od autorów. Jest to mini przewodnik po miejscach rozsianych po całej Japonii. Są tam wskazane ważne miejsca na mapie otaku, poszukujących pejzaży z mang i anime, ale również zabytki i atrakcje, które zaciekawią i rozbawią zwyczajnego turystę. Czytając ten rozdział dowiedziałem się, iż w Japonii znajduje się Disnayland. Byłem w takowym parku rozrywki ale nie słyszałem, iż znajduje się również niedaleko Tokio. Dzięki przewodnikowi, który mogłem przeczytać, tokijski park tematyczny stał się kolejnym punktem w Japonii, który na pewno odwiedzę!

Ostatnie rozdziały przedstawiają i opisują wszystkie mangi i anime powiązane z miejscami przedstawionymi w przewodniku, święta obchodzone w Japonii oraz sławnych ludzi. Z tych trzech najbardziej spodobał mi się dział przedstawiający pokrótce anime, które nawiązują do miejsc, znajdujących się w Tokio lub w innych częściach kraju Kwitnącej Wiśni. W rozdziale tym poznałem kilka ciekawych serii, które postanowiłem obejrzeć. Wiele innych zaciekawiło mnie na tyle aby już zacząć poszukiwanie odcinków. Były też te, które znielubiłem. Mimo to, bardzo chciałbym zobaczyć na żywo wszystkie miejsca, które ujrzeć mogłem w tych japońskich filmach animowanych oraz na obrazkach tworzących cudowną szatę graficzną.

A skoro o niej mowa… Już od samego początku książki mogłem na własne oczy zobaczyć bilety, mapy i pieniądze, które będę musiał mieć ze sobą w trakcie podróży do Azji. W dalszych częściach książki mogłem niemalże na każdej stronie ujrzeć świetne ujęcie budowli lub miejsca, o którym aktualnie była mowa. Nie zabrakło też pejzaży z anime i mang, które także przedstawiały owe punkty. Generalnie rzecz biorąc, szata graficzna książki jest bardzo dobra; właśnie dzięki niej mogłem przybliżyć się choć odrobinę do stolicy Japonii. Ubolewam jedynie nad tym, że obrazki są czarno-białe.

Tak więc, jak sami widzicie, przewodnik „Tokio dla otaku” jest zdecydowanie warty polecenia. Sposób, w jaki został on napisany, szata graficzna oraz ciekawe fakty, których nie znajdziecie nigdzie indziej sprawiają, że na chwilę zapominasz o świecie i wraz z autorami podróżujesz po Tokio. Jeśli miałbym teraz jechać do Kraju Kwitnącej Wiśni, „Tokio dla otaku” byłby jedynym i zdecydowanie najlepszym przewodnikiem jaki mógłbym wziąć.

Oprócz tego, pisany jest nie tylko dla osób uwielbiających mangę i anime; każdy znajdzie tam coś, co go zainteresuje. Mi osobiście jednak sprawiło dużą przyjemność czytanie i oglądanie zdjęć wprost z anime, dzięki temu mogłem porównać je z rzeczywistym krajobrazem ale także poznać nowe serie, które mogą stać się kiedyś moimi ulubionymi. Polecam serdecznie wszystkim, a szczególnie tym wybierającym się w najbliższym czasie do stolicy Japonii. Oceniam na 5/5.

» » »

Hej. Jak mija wam drugi tydzień roku szkolnego (albo kolejny dzień pracy lub jej poszukiwania)? U mnie gorzej niż źle, ale przyzwyczaiłem się do tego. Chodzę z bolącą głową od klasy do klasy, zero skupienia, myśli o śnie albo stres pytaniem lub kartkówką i tak mija mi każdy dzień. Potem nauka, odrabianie lekcji i... sen. A gdzie czas na czytanie? Właśnie. Nie ma go :) Dobra, był jeden. W łazience. I tyle :c Muszę wreszcie zabrać się za reading bo zyskałem wspaniałe pozycje na które czekałem dość długo :p Teraz jestem w trakcie "Jutra 4" i "Metro 2033". Oba zapowiadają się ciekawie. A tutaj mój mały plan na najbliższy miesiąc, jeśli chodzi o kupowanie książek:

15.09.2012 - Mały Książę 
22.09.2012 - Harry Potter cz. I 
29.09.2012 - Kod Leonarda Da Vinci 
Jutro 4 
Jutro 3 - w drodze
"The Hunger Games trilogy" (po angielsku) - w drodze

Jak widzicie we wrześniu zdobędę dość dużo książek (łącznie osiem) a mój plan to zdobywać po 4 książki każdego miesiąca (ewentualnie 3 XD). Może się uda :3

Przy okazji, przepraszam was że nie pisałem tak długi czas, na pewno to zmienię i nie martwcie się, że odszedłem czy coś takiego - zwyczajnie, początki są ciężkie ale jak się rozkręcę (i codzienny - dosłownie - ból głowy odejdzie) to zacznę czytać o wiele więcej co przekłada się na recenzje. A w końcu już zaraz premiera Pasa Deltory i 2 cz. Niezgodnej!




Udostępnij:

3 komentarze:

  1. Może kiedyś przeczytam, ale na pewno polecę mojej koleżance, która w prost uwielbia mangi i Japonię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, po książkę z pewnością sięgnę gdy tylko będę mieć okazję!! :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Brakowało mi twoich postów.
    Wpadnij
    http://michalo-magic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń