31 grudnia 2012

Podsumowanie serii "Jutro" Johna Marsdena

Jak wiecie, od jakiegoś czasu piszę podsumowania serii. Jest to luźniejsza forma wypowiedzi pisemnej, taka, żeby powiedzieć wszystko, co leży na sercu, jeśli chodzi o całą sagę. Robiłem już tak dwa razy, oba teksty były długie. Nie wiem jak wyjdzie teraz xd Czas zacząć. Ostatnia notka tego roku - podsumowanie serii "Jutro".



John Marsden to znany pisarz, który urodził się w 1950 roku w Victorii, Australii. Serca czytelników na całym świecie podbił z początku powieścią "So much to tell you", którą napisał pracując jeszcze jako nauczyciel, tylko po to, aby zachęcić swoich uczniów do czytania. Po tak dużym sukcesie, postanowił napisać serię "Tomorrow", a także - po kilku latach - jej kontynuację, czyli trylogię "Kroniki Ellie". Pierwsza część serii, czyli "Nie ma już żadnych zasad" otrzymała osiem nagród i kilka nominacji.

Na język polski, seria "Jutro" została przetłumaczona kilkanaście lat po pierwszej publikacji tekstu. W listopacie 2012 pojawiła się na polskim rynku ostatnia część australijskiej sagi, czyli 'Po drugiej stronie świtu", zaś w lutym 2013 do sprzedaży wejdzie pierwsza część nowej trylogii Marsdena, czyli "Kroniki Ellie".

Seria "Jutro" składa się z siedmiu części a są to:
- Kiedy rozpoczęła się wojna. Nie ma już żadnych zasad
- W pułapce nocy
- W objęciach chłodu
- Przyjaciele mroku
- Gorączka
- Cienie
- Po drugiej stronie świtu




Opis fabuły. Pierwsza część serii skupia się na tym, aby jak najlepiej wprowadzić czytelnika w świat, który będzie w kolejnych tomach opisywany. Przyjaciele, mieszkający na wsi, w Wirrawie, wybierają się na biwak do lasu. Pierwszy raz w życiu ominą festyn, na który wybiera się cała okolica. W trakcie dzikiej wyprawy, odnajdują pozornie niedostępne miejsce w górach, do którego, według legendy, dotarła tylko jedna osoba, Pustelnik. Gdy powracają z wyprawy na łono natury, zastają świat, którego jeszcze nie widzieli. Brak łączności, zasięgu, sygnału, dźwięku... Brak ludzi, zdechłe zwierzęta. I wszystko nietknięte. Wszystko na swoim miejscu. Cóż takiego się stało?

Na pytanie to znacie już pewnie odpowiedź. Wystarczyło spojrzeć do którejkolwiek z moich recenzji tej serii. Nie będzie spoilerem, jeśli powiem, ze wybuchła wojna. Tajemnicza armia zaatakowała Australię a nasi główni bohaterowie będą musieli stawić im czoła. W trakcie ich nieobecności zmieniło się wszystko. Rodziny zostały zamknięte na terenie festynu a zbliżenie się tam to samobójstwo. Cóż więc robić? Rozpocząć atak?

Kolejne części serii opisują bardzo dokładnie sabotaże przeprowadzone przez naszych bohaterów. W międzyczasie powstaje wiele nowych wątków, również miłosnych. Czytając kolejne części możemy bacznie przyglądać się zmianom, jakie zachodzą w postaciach, w ich zachowaniu i charakterze. Wraz z nimi możemy obserwować przebieg wojny i wczuwać się w ich emocje, dzięki starannym i ciekawym opisom. A więcej o tym nieco później.

Pomysł na fabułę. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie spotkałem się z podobnym pomysłem na fabułę. Nigdy. Myślę, że nikt z was nie potrafiłby wskazać mi serii, która opowiadałaby o nastolatkach, którzy po powrocie z wycieczki zastają puste domy, miasto, niespodziewanie trafiając w sam środek wojny. Marsden zaskoczył nas wszystkich. Czytelnicy mają już po woli dosyć ciągłych schematów, powtarzających się w każdej książce. Bo prawdę mówiąc, gdy czytamy setną książkę o podobnej fabule, ze zmienionymi wątkami, to faktycznie mamy dość. Seria "Jutro" nie ma w sobie nic ze schematów. Możemy śmiało mówić, że jest oryginalna. A to, że pisana była jeszcze w XX wieku, wpływa tylko na jej korzyść, gdyż ewentualne nowsze książki o podobnej historii, byłyby już powieleniem idei Marsdena.


                  


Język i styl pisania. Niesamowity. Niespotykany. Wciągający. Ciekawy. Prosty. Przyjemny w odbiorze. Łatwy w odbiorze. I dużo innych przymiotników, które mogłyby opisać styl w jakim pisze australijski autor. Gdy zaczytywałem się w jego książkach, zapominałem o tym, że żyję w Polsce, gdzieś na środku Europy. Duszą i umysłem, byłem razem z Ellie i jej przyjaciółmi na froncie, w Australii. Wraz z nimi walczyłem o wolność ich kraju. Sposób, w jaki były przekazywane emocje, był fenomenalny. Nie potrafię tego opisać. Tak, jakbym sam odczuwał to samo. Gdy czytałem kolejne słowa, zdania, stawałem się uczestnikiem historii. Słyszałem, czułem... To było naprawdę piękne. I muszę przyznać, że nigdy nie znudziły mnie opisy Marsdena. W mojej pierwszej recenzji napisałem, że jest ich zbyt mało i ciężko sobie wyobrazić świat przedstawiony. Na szczęście to się zmieniło (a może to ja przyzwyczaiłem się do nietuzinkowego sposobu pisania autora?). Uważam, że jego opisy były skąpe ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Nakreślały krótko zarys tego co się znajduje i bez niepotrzebnego wdawania się w szczegóły przechodziły od razu w dialogi lub opis akcji. Bardzo dobrze. Prawdę mówiąc nie przepadam za poetyckimi przedstawieniami świata. Nie potrzebuję informacji, jak to zwiewnie spadał na ziemię liść eukaliptusa, zbrązowiały z powodu jesieni... Krótki opis tego co jest i lecimy dalej. Oczywiście bez przesady. Marsden mimo wszystko utrzymał harmonię między akcją a przedstawieniem świata, wszystko było tak jak być powinno a nawet lepiej.

Wspomnę jeszcze o jego języku. Marsden używa wielu potocyzmów, bliskich młodzieży. Wyrażając emocje bohaterów lub opisując zwyczajną kłótnię między przyjaciółmi używał słów, które z pewnością użyte by zostały również w prawdziwym życiu, stąd rozmowy postaci wydały mi się realistyczne, prawdziwe... Zdecydowanie mogę powiedzieć, że Marsden potrafi przemówić do młodzieży.

Części. Możecie się zastanawiać, czy siedem części to nie aby za dużo? Czy historii tej nie dałoby się opisać w trzech lub czterech tomach? Na pytanie to ciężko jest mi odpowiedzieć. Sądzę, że siedem części to dużo, ale w mgnieniu oka przeleciałem przez nie wszystkie, a powiedzmy sobie szczerze, gdy dobra seria się kończy... kończą się przygody naszych ulubionych bohaterów, kończy się cały mały świat zamknięty w sadze. Im więcej części, tym dłużej ten świat możemy zatrzymać dla siebie. Poza tym, jest wiele serii, gdzie kolejne części są już pisane na siłę i to widać. Brak pomysłów, weny twórczej, presja fanów.. to wszystko wpływa na jakość kolejnych tomów. Tu tego nie ma. Każda część jest coraz bardziej emocjonująca, błyskotliwa a pomysłów Marsdenowi nie brakuje. Jeśli martwicie się również, że nie przebrniecie przez 7 części, bo to zwyczajnie za dużo, nie mówcie tak. Ja też zaczynałem od pierwszej części a teraz jestem dumny z siebie że wytrwałem bo było warto!


            


Bohaterowie. Tak. O nich warto wspomnieć, naprawdę. Nierozłączni przyjaciele, dbający o siebie i o każdego z osobna. Nadstawiający swoją głowę za innych. Porzucających myśl o swoim życiu w imię wyższych wartości. Czyż nie ideały? Pozornie może i tak ale w trakcie czytania serii bardzo szybko spostrzec możemy co wojna robi z ludźmi. Po kolei może opiszę (oczywiście pokrótce) bohaterów i ich zmiany, na lepsze i na gorsze.

Naszą pierwszą bohaterką jest Ellie. Dziewczyna, zawsze uczynna, pomocna, nie lubiąca przegrywać. Od zawsze mieszkała na wsi, opiekowała się zwierzętami oraz zajmowała się ogrodem. Na wojnie zmieniła się nie do poznania, co przyznali nawet jej przyjaciele. Ale czy aż tak bardzo? No właśnie... Poważna rozmowa Fi z Ellie o jej zmianie na gorsze wydawała się dość przerażająca. Ja osobiście nie zauważyłem, aby główna bohaterka aż tak się zmieniła. Oczywiście, ona sama często wspominała, że nigdy nie zabiłaby a teraz potrafi zrobić to z zimną krwią... Ale kto by tego nie zrobił, gdyby trafił na wojnę i był jedną z niewielu wolnych osób w kraju? Ellie to osoba o bardzo silnym, przywódczym charakterze. Mimo, że wojna wpłynęła na jej zachowanie, zmieniając ją w kogoś jeszcze twardszego, surowszego, po powrocie do normalności (po wojnie) na pewno wróciłaby do siebie, uważam, że zachowała w sobie ciepło i życzliwość, ale ukryła je głęboko, żeby przeżyć.

Teraz kolej na chłopaków. Na Lee, Kevina i Homera. O Homerze powiem najmniej. Jego z tej trójki lubię najbardziej. Nie zmienił się praktycznie wcale. A nawet rzekłbym, że wydoroślał i stał się o wiele lepszy. W pierwszych częściach, wciąż był żałosnym żartownisiem. Pamiętam jego zauważalną metamorfozę w części trzeciej, kiedy to zaopiekował się dziewczynami i skończył z docinaniem Ellie (a przynajmniej starał się ignorować jej obelgi). To mi się spodobało. Był prawdziwym facetem, na którym wszyscy mogli polegać, często przejmował inicjatywę w bardzo ekstremalnych sytuacjach... Strasznie pozytywna postać. Niestety nie mogę powiedzieć tego samego na temat Kevina i Lee. O ile Lee zmienił się w sposób w miarę akceptowalny, o tyle Kevin był tak irytujący, że momentami miałem go dosyć. Lee nauczył się zabijać z premedytacją. Żądza zemsty za wyrządzone krzywdy była w tym wypadku znacząca. Mimo tego, że brutalnie i z zimna krwią pozbywał się kolejnych żołnierzy, wciąż był ciepły w środku, otwarty na innych ludzi i przyjacielski. Oczywiście nie od samego początku. Gdy dowiedział się, że jego rodzicom nie udało się przeżyć, na długie tygodnie zamknął się w sobie i nie dopuszczał do swoich myśli nikogo, żadnego z przyjaciół. Do końca wojny pozostał tajemniczy ale ciepło i miłość zdecydowanie go nie opuściły (patrz, momenty współżycia z Ellie).

Natomiast Kevin. Nasz drogi przyjaciel Kevin. Od samego początku był dla mnie irytujący. Po załamaniu psychicznym miałem go dość do reszty. Liczyłem na to, że gdzieś przypadkowo Marsden go uśmierci. Niestety nasz kolega przeżył. Na szczęście pod koniec wojny pokazał, że jest jeszcze do czegoś przydatny więc w ostateczności wybaczyłem mu winy ale mimo wszystko niechęć pozostała. Każdy może popaść w depresję ale to, co on wyprawiał, to było istne szaleństwo. Nie będę opisywać, cóż takiego się działo, zapraszam po odpowiedź do lektury.

O reszcie bohaterów nie chcę wspominać. Może zwyczajnie były to dla mnie postaci dość mało ważne, ale nie przeszły żadnej znaczącej zmiany więc nie muszę o nich wspominać. Dodam tylko, że Robyn z początku również mnie irytowała, ale po tym co zrobiła pod koniec trzeciej części, wykupiła u mnie szacunek do końca życia. Nigdy nie zapomnę tego co zrobiła, jej poświęcenia... Najlepsza przyjaciółka pod słońcem!

Ocena podsumowująca. Czas po raz ostatni podsumować serię Jutro. W tym poście zebrałem wszystko, co miałem do powiedzenia. Znajdziecie tu dosłownie wszystko, co leżało mi na sercu i czuję się spełniony wiedząc, ze powiedziałem o wszystkim. Po przeczytaniu tego długiego tekstu możecie się spodziewać, że ocena będzie bardzo wysoka. Uznałem, że nie będę doszukiwał się na siłę złych stron. Może za miesiąc, gdy fascynacja utworem minie, szare strony ukażą mi się ze zdwojoną siłą? Teraz jednak nie widzę powodu aby zaniżać ocenę i daję zasłużone 10 na 10. Tak na sam koniec mogę powiedzieć, że moje ulubione części Jutra to "W objęciach chłodu" i "Po drugiej stronie świtu".

~~

Hej :) Wyszło długie tak jak się spodziewałem ale to nie szkodzi. Pewnie i tak nie przeczytacie całości, ale po prostu musiałem to napisać, żeby czuć, że uwolniłem się od serii i napisałem wszystko to, co chciałem. A teraz do rzeczy, chciałbym wam powiedzieć, jakie książki dzisiaj wypożyczyłem. Obiecałem sobie, że nie będę robić już więcej stosików, gdyż jeszcze ani jednego stosika nie przeczytałem w całości i już po jakimś czasie zaczynałem iść własnym torem. Teraz będę was informować tylko o książkach, które prawdopodobnie przeczytam xD A więc, wypożyczyłem dzisiaj:

1. "Kieliszek trucizny" P. Baccalario
2. "Magiczna zagadka" P. Baccalario
3. "Więzień labiryntu" J. Dashner (wreszcie!)
4. "Próby ognia" J. Dashner
5. "Drugie życie Bree Tanner" S. Meyer (tak na spróbowanie).

Ponadto, zamierzam przeczytać w styczniu i lutym swoje własne, kupione książki czyli:

6. "Droga" C. McCarthy (już jestem prawie w połowie)
7. "Czerwona Piramida" R. Riordan

Chciałem wypożyczyć książkę Kinga "Wielki marsz", ale okazało się, ze ją ukradli :33 Miło. Czytaliście może tę książkę? Polecacie?

A no właśnie. Czy któryś z blogów prowadzi wyzwanie pt. "Czytamy horrory Kinga"? (lub jakoś tak?) Pytam, ponieważ chciałbym przystąpić do takiego wyzwania, żeby mieć motywację do czytania książek tego autora każdego miesiąca XD A jeśli nie ma, co powiedzielibyście o takim wyzwaniu? Wzięlibyście udział?

Cóż, już koniec roku. Pozdrawiam was wszystkich i jeszcze raz życzę szczęśliwego 2013!
Dziękuję wam za 90 obserwatorów, prawie 9300 wyświetleń w 2012, ponad pół tysiąca komentarzy i ponad 1500 wyświetleń bloga w grudniu! Pa!

Udostępnij:

9 komentarzy:

  1. Serię "Jutro" mam w planie :)

    Szczęśliwego Nowego Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa notka :) Zamierzam przeczytać serię Jutro zwłaszcza, że jest światowym bestsellerem i ma wielu zwolenników ;)
    Z całej serii "Zmierzch" właśnie "Drugie życie Bree Tanner" podobało mi się najmniej, przeczytałam ją jako ostatnią część :)
    Pozdrawiam serdecznie xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje podsumowanie skutecznie zachęciło mnie, żeby wreszcie zabrać się za tę serię :) Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiam się czy nie przeczytać serii "Jutro". Na razie męczę się z "Quo Vadis" lektura:( Zapraszam dzisiaj na mojego bloga o północy długo oczekiwany post. Pozdrawiam Michalo

    OdpowiedzUsuń
  6. Seria jeszcze wciąż przede mną! Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę się zabrać za tę serię. Wydaje się ciekawa, ale dużo części przede mną. Pomysł z wyzwaniem bardzo ciekawy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. mam tę serię w tegorocznych planach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam jeszcze tej serii, ale mam na nią ochotę. :)

    OdpowiedzUsuń