19 maja 2013

"Długa Ziemia" Terry Pratchett i Stephen Baxter

"Długa Ziemia" to książka, której oczekiwałem od dawna. O obu jej autorach słyszałem bardzo wiele, aczkolwiek nigdy nie miałem okazji zapoznać się z dziełami któregoś z nich. Uwierzyłem, że "Długa Ziemia" będzie dobrym początkiem, ale niestety przeliczyłem się.

Joshua wiedzie zwyczajne, w jego mniemaniu, życie w Domu. Pod okiem zakonnic rozwija swoje zainteresowania i umiejętności starając się nie być Problemem. Gdy w internecie pojawia się instrukcja pozwalająca na stworzenie tajemniczego urządzenia zwanego krokerem, chłopak od razu zabiera się do pracy. Po ukończeniu "zabawki", przesuwa przełącznik i pojawia się... w środku lasu pełnego dziecięcych krzyków i płaczu. Pomagając im zostaje bohaterem.

Kilka lat później, Joshua otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Wraz z Lobsangiem, człowiekiem, którego świadomość została po reinkarnacji uwięziona w maszynie, ma szansę wyruszyć w celach badawczych w najdalsze zakątki Długiej Ziemi, poznając jej historię a może i kryjące się w niej zagrożenia. Jak potoczy się podróż? Jak daleko zajdą bohaterowie i kogo (ale również co) spotykają?

Już na pierwszy rzut oka widać, że książka jest zupełnie inna niż wszystkie. Nie trzeba być spostrzegawczym, aby zauważyć, że pomysł na Długą Ziemię, czyli niezliczone kopie tej samej planety, na których to ewolucja potoczyła się inaczej niż u nas, to strzał w dziesiątkę oraz idea zdecydowanie niespotykana wcześniej. Ponadto, ciekawy sposób podróży między światami - to krokerem, to statkiem powietrznym, a nawet samodzielnie. I niesamowity pomysł zmieniania biegu wydarzeń oraz rozwoju istot na każdej z milionów kopii. Wydawać by się mogło, że książka jest idealna. Świetna, świeża fabuła i znane nazwiska. Tak kolorowo jednak nie jest...

Sam jestem generalnie zachwycony pomysłem ale jestem pewien, że wykonanie mogłoby być naprawdę lepsze. Jak wspomniałem, nie czytałem żadnej innej książki obu autorów, więc nie mam porównania, ale mogę - z bólem serca - powiedzieć, że lektura była zwyczajnie nudna. Motyw podróży z pewnością da się opisać ciekawie a miliony Ziem stwarzających nowe możliwości, mogły zaciekawić i zainspirować czytelnika, ale bynajmniej na mnie takiego wrażenia nie zrobiły. Brakowało mi akcji, wydarzeń, które pchałyby historię do przodu. Wszystko było opisywane bez życia a najdziwniejsze i najciekawsze momenty, przez bohaterów były przyjmowane bez entuzjazmu lub z udawanymi uczuciami. Co najgorsze, szczytowy moment pod koniec książki zawiódł mnie do granic możliwości. Przez całą książkę oczekujemy czegoś, co zostaje opisane na przestrzeni dwóch stron. Wciąż nic nie wiemy, wciąż czegoś oczekujemy ale nie... bo czas wrócić na Ziemię Podstawową.

W trakcie czytania książki zauważałem przebłyski geniuszu i naprawdę ogromnej wyobraźni. Fascynowały mnie czułe punkty, dziwne stwory takie jak trolle i elfy, zastanawiała mnie historia Przystani, Szczeliny czy naturalnych kroczących, ale wszystkie te intrygujące tajemnice były tylko dodatkiem do bezsensownej paplaniny o niczym. Moim zdaniem to na takich właśnie sekretach powinna opierać się historia. Niestety tak nie było.

Mimo wszystko, plusem lektury jest to, że między wersami można odczytać historię i pragnienia ludzi. W drodze do krańców Długiej Ziemi, bohaterowie spotykali różnych osobników. Każdy uciekł z Ziemi Podstawowej dla swoich własnych celów czy zachcianek. Dzięki książce można było przyglądać się, jak społeczeństwa powstają na nowo i zaczynają od zera, opierając swoje wioski na zaufaniu i przyjaźni. Była to miła odmiana, względem historii o destrukcyjności człowieka i umierających społeczeństw.

Jedyne czego nie można odmówić autorom, to szczególny fach w opisywaniu świata przedstawionego. Mimo, że i na takich opisach pisarze się raczej nie skupiali, to mimo wszystko realistycznie ukazywali nowe Ziemie i czułem się tak, jakbym miał je przed oczami. Ubolewam, że krytyczne i niebezpieczne momenty były opisywane bez entuzjazmu, czy emocji, raczej praktycznie, jakby było to sprawozdanie z misji ale na to nic nie mogę poradzić.

Cieszę się, że przynajmniej bohaterowie są dobrze wykreowani. Przede wszystkim intryguje mnie historia Lobsanga. Jest to człowiek (właściwie to nie wiadomo, czy nim jest), który przekonał cały świat, że po śmierci narodził się na nowo jako maszyna ze świadomością. Pochodzi z Tybetu i pamięta całe swoje poprzednie życie. Kieruje wielką korporacją, stąd stać go na wyprawę na krańce Ziem. Jego towarzysz podróży, sławny na całej Długiej Ziemi Joshua, to zagubiony mężczyzna, nieznający swojego miejsca na świecie. Jest raczej aspołeczny i jedyne, czego potrzebuje to Cisza. Na podróż decyduje się w wielu względów, niektórych bardzo osobistych. Jest również policjantka Monika. Właściwie nie bardzo za nią przepadam, miałem wrażenie, że ciągle wpycha nos tam, gdzie nie powinna i tam, gdzie nikt jej nie chce ale skoro Joshua uważa ją za swego rodzaju przyjaciółkę, to i mi udało się do niej przekonać. Zresztą działała w interesie ludzi.

Dzięki ciekawej narracji poznajemy historię kilku osób czy grup w tym samym czasie. Kilka rozdziałów opowiada o statku "Mark Twain", zaś kilka kolejnych o poczynaniach policjantki, aby potem przenieść się do rodziny Green'ów i ich osady a finalnie skończyć na historii Sally. Co interesujące, główni bohaterowie, w miarę upływu stron, spotykają się z niemalże każdą opisywaną wcześniej czy później postacią, łącząc tym samym wszystkie wątki w jedną całość. Jest to świetne rozwiązanie.

Czas na podsumowanie. Książka ma zdecydowanie potencjał aby konkurować z najlepszymi pozycjami fantasy i science-fiction ale niestety do ideału dużo brakuje. Mimo genialnych pomysłów i zaskakujących intryg, pisarze naprawdę mnie zawiedli, gdyż nie wykorzystali swoich możliwości w pełni. Momentami książka robiła się wręcz nudna, po prostu zero akcji. Ponadto, autorzy stworzyli sobie tak duży wachlarz możliwości w opisie nowych Ziem, nowych postaci czy zwierząt a wykorzystali go w znikomym stopniu. Gdy opisy wreszcie się pojawiały, były niesamowicie wciągające, dlatego ubolewam, że nie ma ich więcej. Dodatkowo, gdy autorzy próbowali przedstawić emocjonujące momenty, robili to w nieciekawy i wymuszony sposób -  moim zdaniem nie potrafili przekazać uczuć. Mimo wszystko, sięgnę po drugą część aby przekonać się, jak autorzy poradzą sobie dalej. Teraz, oceniam na 5 na 10.

~~

Witajcie :) Znowu trochę zawaliłem, jeśli chodzi o czytanie, jakoś tak wyszło, że nie miałem ochoty ostatnio po nic sięgnąć (poza tym musiałem skończyć "Długą Ziemię", która jak widzicie arcydziełem nie jest). Ale nie szkodzi, zabiorę się za siebie i będzie dobrze. Do czerwca jeszcze pół miesiąca c: Wczoraj byłem na Nocy Muzeów we Wrocławiu. Nie zwiedzałem jakoś dużo, raczej łaziłem po mieście. Poszedłem nawet wreszcie na sushi, pierwszy raz w życiu! I bardzo mi smakowało ale wziąłem bez ryby (jakiś zestaw wegetariański). Poza tym jestem lekko chory (jak zwykle). W tym wydaniu, boli mnie gardło i ledwo przełykam :c
Udostępnij:

8 komentarzy:

  1. Jakiś czas temu chciałam sięgnąć po tą pozycję, ale później przeczytałam kilka recenzji, w których tak jak ty, ludzie pisali, że się zawiedli. Raczej sobie tę książkę odpuszczę. ; ]

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo trochę mnie zmartwiłeś miałam ochotę na tę książkę :/ jak trafię na jakąś dobrą przecenę to kupię i sprawdzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zdecydowanie nie dla mnie, nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. dzięki, że zauwazyłes błąd w moim poście. Po prostu nie zauważyłam, że "Marina" się powtarza. Miałam na myśli "Światła Września" :O

    A co do książki - Jak ja ci zazdroszczę! Jakiś czas temu był konurs na LC, gdzie można bylo tę książkę wygrać, tak ją chciałam, a tu -__- Nie miałam szans... W każdym razie, masz szczęście, mam nadzieję, że wkrótce i ja będę miała okazję po nią sięgnąć, choć, skoro Ty uważasz, że była nudna, to mój zapał nieco osłabł ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Wcześniej tylko raz słyszałam o tej książce, ale gdy zobaczyłam ją w bibliotece postanowiłam spróbować. Nie zawiodłam się, ale jednocześnie mogłabym powiedzieć, że spodziewałam się czegoś lepszego. Nie będzie to moja ulubiona pozycja, ale myślę, że warto do niej zajrzeć chociażby dla niebanalnej fabuły i pomysłu :)
    Obserwuję i zapraszam do siebie!
    [czytelniaa]

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzja dodana do wyzwania,
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka rzeczywiście w innym stylu niż to Pratchett zwykle pisuje. Piszę "Pratchett" bo tak naprawdę to on jest "głównym" autorem tej książki. I, podkreślam, została ona napisana w zupełnie nie jego stylu[ale i tak mi się podobała - niemniej nie jest to najlepsza książka, od której można zacząć znajomość z Autorem]. Jego seria - Świat Dysku, chociażby, jest pełna błyskotliwego humoru, akcji i zaskakujących zwrotów tejże. Jeśli "Długa Ziemia" Ci się nie podobała, to z dobrego serca [i jako wierna fanka Pratchetta ^^] radzę Ci: ie zrażaj się. Chwyć za inne jego książki. Najlepiej coś ze Świata Dysku właśnie ^^ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. A taką miałam na nią ochotę ;c Kiedyś nawet chciałam kupić, chyba dobrze, że się powstrzymałam. Poczekam, aż będzie w bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń