12 maja 2013

"Pas Deltory. Dolina Zagubionych" Emily Rodda

"Pas Deltory. Dolina Zagubionych" to siódma, a zarazem przedostatnia część popularnej serii książek przygodowo-fantastycznych "Pas Deltory" autorstwa Emily Roddy. Australijska pisarka urodziła się w 1948 roku, a jej prawdziwe imię i nazwisko to Jennifer Rowe. Oprócz lektur dla młodzieży, autorka debiutowała niejednokrotnie powieściami grozy dla dorosłych.

Lief, Barda i Jasmine, po zdobyciu kolejnego klejnotu do Pasa Deltory, wyruszają do najgroźniejszego - jak mogłoby się wydawać - miejsca, czyli do Doliny Zagubionych. Nie będą się tam zmagać z potworami i czarną magią. Na ich drodze stanie człowiek, co może mocno skomplikować sytuację. Mimo wszystko, sama podróż do Doliny może okazać się bardziej niebezpieczna. Czy nasi bohaterowie i tym razem podołają?

W każdej kolejnej części, Emily Rodda zaskakuje mnie pozytywnie czymś nowym, ekscytującym i niespotykanym nigdy wcześniej. Pierwsze tomy były zdecydowanie naiwne, proste i przewidywalne. Irytowało mnie to, że wszystko szło dokładnie tak, jak postacie sobie wcześniej zaplanowały a drobne komplikacje stawały na drodze bohaterów od niechcenia, wręcz na siłę. Nie muszę wspominać też, że niewiarygodnie łatwo problemy te przezwyciężali. W "Dolinie Zagubionych" wszystko na szczęście wygląda inaczej, choć karta odwróciła się już kilka części wcześniej. Lief, Barda i Jasmine nie są pewni swojej przyszłości. Nigdy nie wiadomo co ich spotka i zdecydowanie prześladuje ich pech a kolejne komplikacje pojawiają się coraz częściej i są coraz gorsze. Dodaje to powieści wiarygodności i sprawia, że akcja brnie do przodu wciągając jednocześnie czytelnika.

Świat opisywany przez Roddę jest dobrze wykreowany choć nadal ubolewam nad oszczędnymi opisami. Kraina Deltorii to miejsce, w którym łatwo trafić na magiczne, fantastyczne zwierzęta oraz ciekawe, choć czasem i okrutne kreatury. W lasach rosną rośliny o niezwykłych właściwościach a z niektórych studni napić możemy się zaczarowanej wody. Walcząc, bohaterowie używają mieczy, łuków oraz zaklętych przedmiotów. Jak mogłoby się wydawać, świat Liefa, Bardy i Jasmine jest bardzo przesadzony a magia wypływa ze wszystkich zakamarków. Mimo wszystko, tak nie jest, co zdecydowanie uznać można za atut. Rodda zna umiar i wie, kiedy bohaterowie powinni użyć swojej wyobraźni i inteligencji a kiedy wspomóc się fantastycznym przedmiotem. Cieszę się, że postacie stąpają twardo po ziemi i nie oczekują pomocy ze strony magii, jak często bywa w książkach dla dzieci (co nierzadko przeradza się w skrajności).

Bohaterowie powieści są raczej prości, nie intrygują ale generalnie da się ich lubić. Każdy z nich ma określone cechy, których się trzyma i przez całą serię żaden z nich się nie zmienia. Oprócz Liefa, Barda i Jasmine, pojawiają się epizodycznie różne inne, często ciekawsze postacie. Jednym z przykładów jest Doom, którego tajemniczość zaciekawiła mnie już wcześniej. Jego historia została przedstawiona w "Dolinie Zagubionych" nieco dokładniej, na co liczyłem, dlatego teraz jestem tym wątkiem usatysfakcjonowany. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie ma w lekturze postaci irytujących i zwyczajne żałosnych. Neridah to kobieta, która z chciwości postanowiła złamać wielowiekową zasadę, przez co została bardzo srogo ukarana. Jak mniemam, autorka starała się poprzez książkę przekazać dzieciom uniwersalne wartości, a Neridah musiała stać się kimś, kto pokazałby, że chciwość nie popłaca. Ogólnie rzecz ujmując, wątek ten jest dobrze rozwinięty i ma śmieszne, choć dla niej samej raczej brutalne, zakończenie.

"Pas Deltory" to naprawdę interesująca seria. Każda część jest inna, w każdej możemy spotkać inne postacie, inne magiczne przedmioty oraz innych bohaterów pobocznych, którzy są nierzadko naprawdę ciekawi. Mimo, że książki z serii "Pas Deltory" są skierowane głównie do młodszego odbiorcy, to osobiście sądzę, że warto poświęcić dwie godziny na zapoznanie się z przygodami Liefa, Bardy i Jasmine. Przedostatnią część serii zaś oceniam na 8 na 10.

~~

Witajcie :) Cóż, weekend mi się trafił cudowny. Co z tego, że przez cały tydzień było gorąco. Przecież najlepiej żeby deszcz padał wtedy, kiedy mam wolne, prawda? O boże, już nie mam siły. Na dodatek jutro znowu do szkoły. Jezu, wstałem, nawet nic nie zrobiłem tak naprawdę a tu nagle dwa dni za mną... Dobrze, że wkrótce wymiana w Holendrami (tym razem Holender przyjedzie do mnie), będę mieć tydzień wolnego... A poza tym, niedługo targi książki we Wrocławiu - nie mogę się doczekać. W ogóle, widzieliście trailer "Gry Endera"? Zdziwiłem się, że będzie film na podstawie tej świetnej książki. Zrecenzowałem ją tylko kilka dni temu a tu proszę c: Jak tylko będzie premiera to idę do kina! To będzie cudowny film, czuję to. Nie mogę się doczekać. 

Dzisiaj spotkała mnie bardzo miła rzecz. Mianowicie otrzymałem emaila od nowego wydawnictwa Drageus Publishing House z propozycją współpracy. Przejrzałem sobie, jakie książki dotychczas wydali i właściwie wszystkie pozycje mnie zainteresowały. Wybrałem dwie do recenzji i już wkrótce je otrzymam. Pozdrawiam i życzę miłej końcówki weekendu.
Udostępnij:

5 komentarzy:

  1. Jeszcze nie zaczęłam tej serii, ale ostatnio się nad tym zastanawiałam. Chyba w końcu po nią sięgnę! : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Serie z checia bym przecyztala.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka, ktora zdecydowanie trafi w mój gust! Ma zachęcający opis i piękną okładkę!

    OdpowiedzUsuń
  4. miałam wziąć udział w twoim konursie, termin się zbliża, a ja mam tak mało czasu :< Nie wiem, czy mi się uda. Ale reklamę mam na blogu, tylko że średnia to reklama, jak na mojego bloga mało kto wchodzi ;<

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie jest to najlepsza część z całej serii :)

    OdpowiedzUsuń