01 lipca 2013

"GONE. Faza druga. Głód" Michael Grant

Po przeczytaniu pierwszej części serii "GONE" byłem szczerze zaskoczony pomysłowością autora, rozwojem akcji oraz bohaterami. Nie zwlekałem z sięgnięciem po część drugą. Niestety tym razem coś się popsuło. A może było tak od początku?

ETAP trwa już od kilku miesięcy, jednakże początkowa beztroska już się skończyła. Zapasy jedzenia kurczą się coraz bardziej a sprawy mają się nie najlepiej. Dzieci rywalizują między sobą, walczą o przeżycie, przez co bardzo zapracowany Sam musi rozwiązywać kilkadziesiąt bezsensownych konfliktów dziennie. Wkrótce jednak nawet głód stanie się tylko epizodycznym problemem. Walki między odmieńcami a normalnymi, Caine i jego przerażające zamiary oraz... Ciemność. Czy głównemu bohaterowi uda się stawić czoła wszystkim zagrożeniom?

Fabuła pierwszej części była niesamowita. Od początku coś się działo, akcja brnęła do przodu i nie było czasu na nudę. Druga część bardzo mnie zaskoczyła tym, że zwyczajnie nic się nie działo. Przez ponad pięćset stron właściwie nie zdarzyło się nic poruszającego czy też dziwnego. Przez całe, długie rozdziały czytałem o tym, że dzieci głodują oraz że Sam rozwiązuje ich głupie problemy. Nic więcej. W sumie, gdy teraz się temu przyjrzę, to sam nie wiem, o czym przez ostatnie dni czytałem. Paplanina o niczym, żeby wypełnić strony. Mimo wszystko, lektura wciąż wciąga, więc na atrakcyjność powieści musiało wpłynąć coś innego.

Jeśli nie fabuła, to sam sposób ukazania świata. Autor świetnie włada piórem i doskonale wyczuł, o czym młody czytelnik chciałby czytać. Jego opisy są naprawdę długie. Mimo to nie nużą, a naprawdę wciągają. Poza tym, uważam, że wielkim plusem tej książki jest wielowątkowość. Poznajemy osobne historie różnych postaci, których ścieżki życiowe przeplatają się ze sobą a poczynania są zupełnie różne. W jednym rozdziale możemy przeczytać o umierającej dziewczynie, a potem, w tym samym czasie, o z wolna spacerującym chłopaku, który myśli o wprowadzeniu w ETAP'ie waluty. Dodatkowym atutem książki jest to, że pisarz sumiennie pozwala nam poznać kolejnych, drugoplanowych bohaterów, dzięki czemu nie ograniczamy się do grupki najważniejszych - po Samie - nastolatków. Nierzadko zdarza się też, że te niepozorne postacie zmieniają bieg historii.

Mimo wszystko, czy to dobrze, że lektura ma tylu bohaterów? Z jednej strony tak. Poznajemy różne charaktery, całkowicie odmienne i ciekawe moce a także inne ideologie. Ale czy autor, próbując wykreować jak najwięcej postaci, ani jednej nie stworzył od początku do końca dobrze? Po przeczytaniu pierwszej części byłem zafascynowany wszystkimi bohaterami "GONE". Teraz jednak zacząłem aż za dobrze zauważać ich słabe strony i niedociągnięcia ze strony autora. W tomie poprzedzającym "Głód" nie było czasu na analizy i doszukiwanie się błędów. Tym razem jednak, fabuła stała w miejscu lub szła mozolnie do przodu, dzięki czemu mogłem dokładnie przyjrzeć się zachowaniom bohaterów. Po jakimś czasie większość z nich zaczęła mnie zwyczajnie irytować.

Zacznę od postaci, która denerwuje mnie najbardziej. Sam to chłopak, który nie chciał zostać liderem. Gdy przyszło jednak co do czego i tak nim został. Teraz tylko narzeka, jaki świat jest okrutny wobec niego i innych. Nienawidzę go za to, że nie pozbył się Caine'a, gdy miał okazję, w pierwszej części. Nie wybaczę mu tego, ale staram się o tym zapomnieć. W tej części jednak tak mnie zmęczył swoją osobą, że szkoda pisać. Najbardziej zaskoczyło mnie jego zachowanie, gdy jego brat siedział okrążony i umierający z głodu w elektrowni. Nie, nie pójdzie go dobić. Przecież Caine wcale nie chciał go zabić... Pójdzie do swojego pokoju popłakać nad życiem. A w każdej chwili, jego największy wróg może wysadzić źródło prądu w mieście w powietrze. No cóż, może była w tym logika, ale ja jej nie widzę.

Teraz czas na Astrid i jej braciszka. Dziewczynę Sama naprawdę lubię, jako jedyna potrafi postawić się Samowi (i czasem mu dokopać) ale także pocieszyć i zdopingować do działania. Niestety jest jakaś zbyt idealna. Ani jednego błędu, ani jednej potyczki, ani jednego niewłaściwego słowa... Poza tym potwornie rozczarowała mnie swoim stwierdzeniem, że kocha Sama, bo może on obronić Petey'a. To gdyby nie mógł, jej miłość by zgasła? Dość płytko jak na Genialną Astrid. Ale przecież kiedyś, jakaś jej wada musiała wyjść na jaw...

Teraz coś, co zostało opisane przez autora bardzo dobitnie i może nawet zbyt przesadnie (choć mimo wszystko, w dużej mierze się z nim zgadzam). Mówimy tutaj o dzieciach. A może raczej rozwydrzonych bachorach? Nie mogłem uwierzyć, szczerze nie mogłem, gdy czytałem, że maksymalnie kilkunastoletnie dzieci umierają z głodu ale nie mają zamiaru ruszyć na pole i zebrać sobie jedzenie. Ich logiczne rozumowanie: Głoduję; pójdę pograć na XBOX'ie, jedzenie samo przyjdzie. A jak nie to umrę lub zjem swojego kota... W sumie, po dłuższym zastanowieniu, doszedłem do wniosku, że tak naprawdę jest. Dzieci wolą nic nie zrobić i czekać na to, co się stanie, niż starać się samemu sobie pomóc. Jeszcze gorzej z pupilami dorosłych, rozpieszczonymi mieszczuchami, którzy nigdy nie kiwnęli palcem, aby zrobić coś wokół siebie. Nie dziwię się, że Sam wariował. Buntują się, że nie mają jedzenia, a sami wolą grać niż po nie pójść. A jeśli o bunty chodzi, to aż nie warto pisać, naprawdę. Zil i jego banda są przeze mnie bardzo potępieni. Jak tylko o nich myślę, to mam ochotę wyrwać ich z tej książki. Wszystko niszczą i są kwintesencją zachowania etapowiczów. W tym przypadku jednak, podburzają lud i nie wiem, jak to rozwinie się dalej. Pewnie nie za ciekawie... Ale czy Grat nie przedstawił dzieci jako zbyt aroganckie? Czy w obliczu głodu nie ruszyłyby na pola mimo wszystko?

Po "Głodzie" oczekiwałem również choć małego wyjaśnienia, czy rozwinięcia niektórych, bardzo wciągających wątków. Tutaj także się zawiodłem. Ciemność pojawiała się epizodycznie, moc Petey'a ujawniła się w sumie jeden raz i prawdę mówiąc nic więcej się nie działo. Jedynym zaskoczeniem była Lana i jej sceny walki (nie tylko fizycznej) były przerażające i emocjonujące ale potem znów następował przestój...

Jest jeszcze jedna rzecz, która wpływa na atrakcyjność lektury. Obok walk, tajemnic i mocy jest Albert. Chłopak zaradny, pomysłowy i nie do końca przyjacielski, choć na pewno honorowy i uczciwy. Dowiadujemy się o jego planach na poprawę warunków życia w ETAP'ie. Ma on kilka świetnych pomysłów, które stara się wdrążyć i one naprawdę skutkują. Czytamy o budowaniu od podstaw nowego społeczeństwa, do czego Albert mocno się przyczynia. Poznajemy różne mechanizmy społeczne, które chłopak wykorzystuje, aby wszystkim - a w szczególności jemu - było lepiej. Najlepszym pomysłem, były moim zdaniem 'Berty i czekam na godne rozwinięcie wątku w trzeciej części.

Podsumowując, na książce niestety się zawiodłem. Przez dłuższy czas nic się nie działo i czytaliśmy ciągle o tym samym ale w każdym rozdziale w nieco innym wydaniu. Oprócz kilku epizodów, akcja wręcz stała w miejscu i żaden interesujący mnie wątek nie został należycie kontynuowany. Bohaterowie są w "Głodzie" tragiczni. Najbardziej męczyli mnie przede wszystkim Sam, Pete oraz Zil i jego banda. Na szczęście, książka nadrabia wspaniałymi, wielowątkowymi opisami, przedstawiającymi życie większości etapowiczów. Autor świetnie ukazuje świat ETAP'u, przez co mimo braku zbyt wielu zwrotów akcji, łatwo przebrniemy przez ponad pięciuset stronicową lekturę. "Głód" oceniam na 6 na 10.
Udostępnij:

12 komentarzy:

  1. Jeszcze nie przeczytałam pierwszej części ale bardzo bym chciała. Szkoda, że druga jest nieco gorsza :c Bardzo fajna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza część mi się w sumie średnio podobała, po następne nie sięgnęłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam tomu pierwszego ale teraz nawet jakoś nie mam na niego ochoty. Ta seria przypomina mi nieco z opisu inną pozycję która czeka na półce: "Wróg" Charliego Higsona. Zobaczymy jak tam się sprawy mają ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna recenzja! Czytałam tę część i całkowicie zgadzam się z twoją opinią.

    OdpowiedzUsuń
  6. Już nie pamiętam, jakie wrażenia po sobie pozostawiła u mnie, ale ogólnie jestem w trakcie piątej części i jest to moja najukochańsza seria

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. To rzeczywiście chyba najsłabszy tom z całej serii. Na szczęście w kolejnym jest już dużo lepiej :D
    Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę wreszcie zabrać się za tę serię, mam nadzieję, że mi się spodoba i nie polegnę na tej części xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam na razie pierwszy tom, ale do drugiego podejdę z ciut mniejszym entuzjazmem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja, podobnie jak inni, muszę niezwłocznie zabrać się za tę serię i wreszcie ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nadal nie mogę zabrać się za tę serię. Za jednym razem coś mnie do niej przyciąga, a następnym odpycha.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś nadal nie mogę zabrać się za tę serię. Za jednym razem coś mnie do niej przyciąga, a następnym odpycha.

    OdpowiedzUsuń