03 sierpnia 2013

"GONE. Faza szósta. Światło" Michael Grant

"GONE" to seria znana wszystkim miłośnikom powieści fantastycznych i dystopijnych. Od wielu lat utrzymywała się na listach bestsellerów a każda kolejna część była lepsza od poprzedniej. Teraz nadszedł czasz na zwieńczenie historii i zakończenie ETAP'u w taki czy inny sposób - "Faza szósta. Światło".

Ciemność narodziła się a Nemezis nie żyje. Nie ma już ratunku dla Etapowiczów. Gdy wszystkie kamery są zwrócone ku dzieciom, a te mogą wreszcie zobaczyć rodziny i porozmawiać z nimi, szybko okazuje się jak łatwo można zburzyć to, co powstawało przez kilka miesięcy. Przyglądanie się światu z zewnątrz nie da przecież jedzenia i bezpieczeństwa. Już wkrótce okaże się, że dzieci umierać będą na oczach bezradnych rodziców. Kolejne ataki Gai oraz jej chęć i radość ze śmierci innych nie pozostawiają złudzeń, że historia dobiega końca. Jak jednak będzie ów koniec wyglądać?

Z serią amerykańskiego pisarza, Michael'a Grant'a, spędziłem bardzo wiele miłych chwil. Bywało lepiej i gorzej, ale nie można zaprzeczyć, że "GONE" to fenomen. Kilka miesięcy temu byłem do serii nieprzekonany. Dziś nie wyobrażam sobie nie znać historii Sama i jego przyjaciół (a także wrogów). Kolejne części "GONE" nie zawsze wciągał akcją. Autor często opisywał zwyczajne życie i problemy zapominając o iskrze, przez co na rozwój zdarzeń musieliśmy długo czekać. W "Świetle" nie było czasu na rozmyślania, wszystko pędziło na łeb na szyję i ciężko było się połapać, co się dzieje. Wszystkie nierozwiązane dotychczas wątki skumulowały się, tworząc niezwykły i prawdziwy ciąg zdarzeń. Kolejne nieprzewidywalne zwroty akcji zwalały z nóg. Jestem pod wielkim wrażeniem pomysłowości Grant'a, ale także jego perfidności. Bez skrupułów robi coś, co paraliżuje nas i szokuje - jest w stanie posunąć się naprawdę daleko. Dzięki temu też fabuła wydaje się realna i nienaciągana - nikt nie ma więcej szczęścia, a los nie zważa na dokonania czy status społeczny.

"Chciałem bohaterów, którzy z czasem dorastaliby z Wami, bohaterów, którzy doprowadzaliby Was do szału, sprawiali Wam zawód, budzili Waszą nienawiść, miałem także nadzieję na garstkę takich, których będziecie szanować, lubić, a może nawet kochać...". Muszę przyznać, że autor bezbłędne spełnił swoje zamierzenia, choć gdy jestem zmuszony czytać o kimś, kogo nienawidzę, zaczynam się zniechęcać. Od samego początku serii postacie bardzo się zmieniły. Sam zawsze irytował mnie tym, że nie był bezwzględny, a jego dobroduszność źle odbijała się w przyszłości. Astrid była hipokrytką, jak na mój gust zbyt idealną. Peter był chorym dzieciakiem, którego nienawidziłem, a Caine wręcz mnie męczył. Gdy patrzę teraz na bohaterów "Fazy szóstej", nie poznaję właściwie nikogo. Wszyscy zmienili się na lepsze a dzikie i niebezpieczne środowisko ETAP'u wyciągnęło z nich to, co pierwotne. Odkryli swoje wady i wyzbyli się sztuczności, zdjęli maski, które każdy z nas zmuszony jest nosić w normalnym społeczeństwie. Zaakceptowali się takimi, jacy są naprawdę. Niektórzy nie wytrzymali - zabili się lub zwariowali. Inni stanęli na wysokości zadania. Uważam więc, że autor świetnie wykreował bohaterów. Każdy przeszedł indywidualną walkę, którą poznajemy, co sprawia, że obok antyutopijnej powieści fantasy mamy domniemania, psychologię i historię zamkniętego społeczeństwa dzieci. To bardzo poruszające i pouczające, zważając na fakt, jak bardzo zżyli się ze sobą i jak cierpią po odejściu kolejnej osoby, a także na to, jak by zżyliśmy się z nimi i jak przeżywamy ich działania.

Żeby połączyć wszystkie pomysły i zalety książki, potrzebny jest talent, świeże podejście do tematu i oryginalność. Grant udawania, że wszystko to ma. Jego styl pisania jest prosty i bardzo przystępny dla młodzieży. W książce nierzadko pojawiają się długie opisy ale są one - bynajmniej - nienużące.

Ciężko napisać recenzję ostatniej części tak długiej serii. Wcześniej miałem już okazję wytknąć Grant'owi niedociągnięcia i pochwalić za pochwałę i pomysłowość. Teraz - gdy znam już koniec książki i wiem, że dalej nic już nie ma - widzę, jak bardzo polubiłem bohaterów "GONE" i jak wciągnęła mnie ich historia. Jak zawsze muszę jednak ponarzekać. Jedyna rzecz, jaka zawiodła mnie w "Fazie szóstej", to 'ostateczna walka'. Liczyłem na coś oszołamiającego i spektakularnego, a dostałem coś, co zdarzyło się tak szybko, że po chwili przestałem czytać i zacząłem się zastanawiać: "Czy to już?".

Mimo tego drobnego niuansu mogę zdecydowanie polecić szóstą część, a niewtajemniczonym - całą serię "GONE". "Fazę szóstą. Światło" oceniam na 9 na 10 i - niestety - żegnam się już z serią Michael'a Grant'a, być może jednak nie na zawsze.

~~

Hej. Jak widzicie pożegnałem się już z serią "GONE". Szkoda, bo jest naprawdę super :c Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Wiecie, nie mam laptopa i piszę recenzje u sąsiadki, więc raczej zamieszczać będę teksty jak uda mi się dostać do komputera - czyli raczej nie najczęściej (chyba, że w bibliotece). Powinienem już za niedługo dodać recenzję "Wybranych", którzy na koniec okazali się naprawdę fajni.
Udostępnij:

7 komentarzy:

  1. Muszę, muszę, muszę to w końcu przeczytać!:) Przecinek stawia się przed "chyba że", tak jakby się go "przesuwa" (taki sam przypadek z "mimo że", więc w Twoim tekście nie powinno być przecinka). :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam, aż ta część dotrze do biblioteki, aczkolwiek jak potrwa to za długo, to sama ją kupię! Kocham tę serię :D Dobrze, że ostatnia część trzyma poziom!

    OdpowiedzUsuń
  3. jakos ata serie nie mam ochoty, wrecz cos mnie w niej odpycha. Zdecydowanie sobie odpuszce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie mam ochoty na tą serię. Nie wiem dlaczego, w sumie to moje klimaty, ale ciągle się powstrzymuje...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładnie napisana recenzja.. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę w końcu zabrać się za tę serię ;) przeczytałam chyba 3 pierwsze części i się zatrzymałam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja przeczytałam pierwszą część i chyba się od razu z nią pożegnałam, bo do dalszych mnie nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń