15 listopada 2013

"Wszechświaty" Leonardo Patrignani

Od dawna marzyłem o tym, aby sięgnąć po "Wszechświaty", będące pierwszą częścią trylogii, a jednocześnie literackim debiutem włoskiego pisarza Leonarda Patrignani. Bardzo ciekawi mnie wszystko, co związane jest z kosmosem i czasoprzestrzenią, dlatego też nie zwlekałem. Dodatkowo, hipnotyzująca okładka lektury jeszcze bardziej przyciągnęła moją uwagę. Gdy wreszcie udało mi się wypożyczyć pozycję, całkowicie się w niej zatraciłem.

Alex i Jenny znają się, choć nigdy się nie widzieli. Rozmawiają, będąc na dwóch różnych krańcach świata. Nie wierzą w swoje istnieje, ale stali się nierozłączną częścią swojej teraźniejszości, jak i przeszłości. Każdemu kontaktowi towarzyszy jednak atak, który niepokoi otoczenie rówieśników. Gdy Alex'owi udaje się dowiedzieć, gdzie mieszka jego przyjaciółka, postanawia porzucić wszystko i wybrać się w podróż do Australii, aby tylko ją odnaleźć. Okazuje się jednak, że nie będzie to zadanie proste.

Do historii Patrignani'ego podszedłem z wielkim entuzjazmem. Już od samego początku dzieją się rzeczy niezrozumiałe, podsycające tylko apetyt na więcej. Akcja rozwija się szybko, dzięki czemu wciągnąć można się już od pierwszych stron. Wpadamy w prawdziwy wir desperackich poszukiwań pokrewnej duszy, ale sama historia okazuje się być o wiele bardziej skomplikowana. W miarę rozwoju fabuły dochodzi wiele różnych wątków, nierzadko nie pasujących do siebie, ale bardzo poszerzających perspektywy opowieści. Często zaczynałem gubić się w tym wszystkim. Bywało, że historia stawała się niezrozumiała i nie mogłem za nic dojść do rozwiązania tajemnicy, musiałem zwyczajnie czytać dalej. Pozostawiało to pewien niedosyt i prawdę mówiąc sam koniec również jest dla mnie niejasny. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach pojawi się więcej wyjaśnień, bo póki co jestem niezaspokojony.

Muszę jednak przyznać włoskiemu autorowi jedno. Choć sama idea Wieloświatów nie jest nowa, to jego pomysłowość i szalona wyobraźnia bardzo pozytywnie wpływają na odbiór jego powieści. Patrignani stworzył coś oryginalnego, nowego i pożądanego na rynku czytelniczym. Przechodzenie między wymiarami i dwójka tajemniczo związanych ze sobą szesnastolatków, którzy odkrywają własną historię, powoli dochodząc - wraz z czytelnikiem - do nowych to, szokujących faktów. Czasami tylko miałem wrażenie, że pisarz próbował na siłę wcisnąć wszystko, co przyszło mu do głowy, przez co druga część powieści była zbyt chaotyczna i niektóre jego pomysły zwyczajnie przestawały mi się podobać.

To, na co zwróciłem uwagę w na początku czytania powieści, to styl pisania. Uważam, że tłumacz (o ile nie sam autor) trochę przesadził z młodzieżowym językiem. Miało być "na luzie", ale niektóre potocyzmy wręcz raziły w oczy. Mimo wszystko, przyzwyczaiłem się do tego i gdy wciągnąłem się w historię, nie zwracałem już na to uwagi, nie zauważałem tego. Ogólnie rzecz ujmując, książka jest napisana tak, jak oczekiwałoby grono odbiorców, do którego pozycja jest głównie kierowana. Prosty i lekki język, opisy nie za długie, dużo dialogów. Uważam, że w tym aspekcie, nie ma się czego obawiać.

Odnośnie bohaterów. Od razu bardzo polubiłem i Alexa, i Jenny. Większa część historii opisywana jest z punktu widzenia chłopaka, stąd jego poznajemy nieco lepiej. Postacie nie są wyidealizowane. Śledzimy ich drogę od załamania i strachu przed chorobą umysłową, poprzez wiarę i nadzieję, aż w końcu do miłości. Tu niestety zaczyna się kłopot. Bardzo zirytowało mnie to, że Patrignani stworzył w swej trylogii taki a nie inny wątek miłosny. Moim zdaniem dwójka pokrewnych dusz mogła zostać przyjaciółmi i kontynuować historię w tej sferze uczuć. Gdy jednak wskoczyli do łóżka w cudzym domu... nie mogłem w to uwierzyć. Szkoda. Rozumiem, że są ze sobą połączeni. Żyją wspólnymi emocjami i wspomnieniami. Ale pomysł autora, żeby rozkochać ich w sobie (zdążyli zakochać się już w głosie rozbrzmiewającym w głowie) mi osobiście się nie spodobał. Zepsuło to też ich pierwsze spotkanie. Zachowywali się tak, jakby byli parą od zawsze, a nigdy wcześniej się nie widzieli.

No cóż, czas już na podsumowanie. "Wszechświaty" to bardzo udany debiut i cieszę się, że po niego sięgnąłem. Akcja rozwija się dynamicznie od samego początku, wciąż dochodzą nowe wątki komplikujące opowieść do tego stopnia, że nierzadko czytelnik czuje się wręcz zagubiony. Niestety, niektóre pomysły były gorsze od innych, co dało się poczuć. Nie spodobał mi się w książce wątek miłosny, początkowo zwróciłem też uwagę na język, a dodatkowo czuję pewien niedosyt związany z nierozwiązanymi sekretami i niezrozumieniem niektórych wątków. Ogólnie jestem historią zafascynowany, ale pojawiły się słabe strony, o których nie mogłem nie wspomnieć. Książkę jednak oceniam na 7 na 10 i polecam.
Udostępnij:

12 komentarzy:

  1. Od dłuższego czasu usiłuję się za nią zabrać i jakoś mi nie po drodze. Ale jest już na półce więc prędzej czy później przekonam się o co tyle szumu ;)

    Za to muszę przyznać, że to absolutny nr 1 w mojej biblioteczce pod względem grubości stron! :D Toż to prawie kartony! :P No i nie podoba mi się "to coś" co zrobili z okładką. Niby rozumiem metaforę, ale jednak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że ją masz, bo naprawdę świetnie się prezentuje! A treść i nie najgorsza :D
      Te kartki to... aż mi oczy wyszły jak tylko chwyciłem pierwszą. To naprawdę prawie kartony XD Ale w sumie bezsensu robić taką książkę, która ma kosztować potem 50 złotych :C

      Usuń
    2. Dokładnie... już bym wolała, żeby była "normalna" pod tym względem, a przy okazji tańsza. Choć akurat nie mam co narzekać, bo zdobyłam ją w konkursie. Za kolejne tomy będę musiała jednak ostro zabulić jeśli będę je chciała kupić. Ale o tym się przekonamy dopiero jak przeczytam i stwierdzę czy warto;)

      Usuń
  2. Bardzo chcę przeczytać tę książkę. Na razie niestety tylko mogę pomarzyć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co marzyć. W pisz ją na listę mikołajową - a nuż Mikołaj się zlituje;)

      Usuń
  3. Mam tę publikację cały czas na uwadze. Wydaje się być interesująca, chociaż trochę mnie 'zaniepokoiła' wzmianka o tym zbyt 'lajtowym' podejściu do języka i może samego tłumaczenia...? No nic, trzeba się będzie przekonać na własne oczy 8) Całe szczęście ta pozycja jest już w mojej bibliotece, tylko na razie wypożyczona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy zobaczyłam tę książkę u Ciebie (hoho), od razu mnie zainteresowała - ma śliczną okładkę. Poza tym wydaje się być ciekawa, więc na pewno po nią sięgnę :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zaczęłam niedawno polować na tę książkę i mam nadzieję, że szybko wpadnie w moje łapki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dreams rzadko wydaje dobre książki (Baśniarz jest tutaj przykładem wspaniałej powieści, którą świetne spartolili błędami w tekście), więc jestem zaskoczona tak wysoką oceną Wszechświatów. Może nawet się skuszę :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chciałam mieć tą książkę, spodobał mi się jej opis. Twoja recenzja nieco ostudziła mój zapał, chociażby przez fakt, że można się pogubić od nadmiaru wątków, no i ta ich miłość... Ale nie zmienia to faktu, że chętnie sięgnę po książkę :)
    A okładka jest piękna! :)

    OdpowiedzUsuń