11 czerwca 2014

"Troje" Sarah Lotz

Dwudziesty pierwszy wiek to okres rozwoju technologii, o jakiej ludzkość marzyła przez stulecia. Niestety, wraz z dziełami wielkimi może dojść do wielkich katastrof. Cztery wypadki samolotowe jednego dnia. Śmierć poniesiona przez setki osób. Żałoba, smutek, niedowierzanie. I cud. Trzy cuda. Troje dzieci ocalałych praktycznie bez szwanku z katastrof, które wstrząsnęły światem. Troje niezwykłych, którzy nie mieli prawa przeżyć. A jednak. Spekulacje, rozważania, nieracjonalne dowody. I nagranie Pameli May Donald, która zapoczątkuje ruch wierzący w zbliżający się koniec świata.

Każdy fan tajemnicy, thrillerów oraz teorii spiskowych po takim opisie zainteresowałby się pozycją Sarah Lotz. Sekretna, czarna okładka z samolotem i czterema smugami, jedną niewidoczną, niewyróżnioną kolorem. Cóż może symbolizować? I ja zadałem sobie to pytanie, a po przeczytaniu pierwszego rozdziału byłem pewien, że jest to pozycja wyjątkowa i nie mogę jej nie przeczytać. Od kilku lat zaczytuję się w pozycjach fantastycznych, dlatego daleko było mi do tak realistycznie i poważnie napisanej książki, ale jak się okazało, nietrudno było mi wejść w ten świat i pogrążyć się w tajemnicy Czarnego Czwartku.

Od samego początku Lotz buduje atmosferę intrygi, wtrącając w to niejako zdarzenia paranormalne, ukryte za zasłoną racjonalnych wyjaśnień, które są pożywką dla mediów. To, co od samego początku mnie zaskoczyło, to styl pisania lektury, z jakim nigdy wcześniej się nie spotkałem. W "Trojgu" znajdziemy książkę w książce, co było interesującym zabiegiem, gdyż pozwoliło napisać powieść z punktu widzenia fikcyjnej dziennikarki, która zbiera dowody, węszy, wyciąga własne wnioski, choć nigdy wprost ich nie przedstawia. Podział książki na krótkie rozdziały, czy to wycinki z gazet, czy rozmowy telefoniczne, czy wiadomości e-mailowe, czy wywiady, bardzo mi odpowiadał. Lekturę dzięki temu czytało się naprawdę dynamicznie, wciąż przenosząc się z miejsca na miejsce i poznając wieloaspektowo niuanse Czarnego Czwartku.

Co to samej fabuły i niektórych fragmentów książki, mam pewne zastrzeżenia. Wszystko zostało napisane w sposób ciekawy, klarowny, ale niestety zdarzały się dłuższe lub krótsze fragmenty, które potrafiły mnie znudzić, a przynajmniej nie przyciągały mojej uwagi. Już po kilkudziesięciu stronach miałem ulubionych bohaterów, których losy śledziłem, a byli też niektórzy, przez których musiałem po prostu przebrnąć. Niektóre rozdziały były szalenie ciekawe i porażające, a niektóre pełne monologów o piciu lub niepiciu tego czy innego alkoholu. Rozumiem to, iż autorka starała się pokazać załamanie psychiczne, wewnętrzną walkę o utrzymanie się na powierzchni, o przeżycie, a wychodziło jej to całkiem nie najgorzej, co warto przyznać, natomiast uznałem, że warto wspomnieć o tym, że nie całe pięćset stron jest aż tak interesujące i absorbujące.

Odchodząc już nieco od tego, warto zaznaczyć, że sam temat, który poruszyła autorka, jest warty uwagi. Lotz, pisząc z punktu widzenia dziennikarki, wciąż ocierała się o tematy paranormalne, związane z katastrofami i konsekwentnie do nich nawiązywała. Książka była pisana tak realistycznie, że można było uwierzyć, iż przedstawione zdarzenia wydarzyły się naprawdę, dlatego byłem w szoku, gdy Lotz opisywała kolejne poczynania ludzi na całym świecie, tworzących nawet własne kościoły wyznaniowe, jeden od drugiego różniący się jedną opinią na dany temat... Myślę jednak, że autorka skupiła się bardziej na mediach, co bardzo mi się podobało. Lotz ukazała, jak telewizja karmi się cudzym nieszczęściem, jak wiele dziennikarze są w stanie zrobić, aby zdobyć jedno zdjęcie lub zamienić kilka słów z ważną postacią. Książka dobitnie pokazywała, że ludzie potrzebują sensacji i oczekują jej; są w stanie przez wiele miesięcy zajmować się losem innych, śledzić poczynania chwilowych celebrytów (którzy siebie tak zdecydowanie by nie określili), zamiast zająć się swoim własnym życiem. Ponadto, oprócz mediów, autorka starała się ukazać emocje, które momentami biją ze stronic powieści. W "Troje" możemy poznać bohaterów, którzy zmieniają się przez traumę i presję otoczenia. Nic z tego nigdy nie zostało napisane wprost, ale łatwo doszukać się między wierszami ciekawych wniosków na temat ludzkiej natury i to mi naprawdę zaimponowało.

Bohaterowie zarysowani na kartach powieści "Troje" są naprawdę świetnie wykreowani. Nie są to nieświadome, puste lalki, którymi autorka rzuca na prawo i lewo. Miałem wrażenie, jakbym czytał historię prawdziwych osób. Wielu z nich polubiłem, kibicowałem im, z zapartym tchem śledziłem ich losy i próbę powrotu do normalności, co czasem bywało niemożliwe. Pod tym względem nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń i uważam, że Lotz spisała się na medal.

"Troje" to powieść brutalna i prawdziwa. Lotz nie miała nic do ukrycia i pisała dokładnie to, co przez wielu mogłoby zostać przemilczane. Mimo, że język autorki jest dość prosty, to przystępność pozycji nie jest już tak oczywista. Dzieło Lotz to nie lektura na jeden wieczór; nie można z nią usiąść i spędzić beztroskich kilku godzin. Jest to książka, która zmusza nas do myślenia. Poraża, inspiruje, zaciekawia. Osobiście, "Troje" czytałem dość długo, około tygodnia. Nigdy nie mogłem usiąść i przeczytać na raz dwustu stron, jak mam w zwyczaju. Czy jest to minus? Pozostawiam waszej ocenie.

Czas na podsumowanie. "Troje" to niezwykle interesująca pozycja. Napisana została w ciekawym stylu, podzielona na krótkie rozdziały, niczym wycinki z gazet, lub transkrypcje różnych rozmów. Lotz ociera się w swojej książce o tematy paranormalne, ukazując zarazem mechanizmy działania naszego świata, oraz zachowania ludzi w obliczu tak niewytłumaczalnego nieszczęścia. Wszystko zostało opisane w sposób niezwykle realistyczny, a pomiędzy emocjonującą historią Trojga można doszukać się czegoś więcej. Minusem lektury jest przede wszystkim to, że niektóre wątki były niepotrzebnie rozwlekane, a zdarzało się również, że niektóre monologi zaczynały zwyczajnie męczyć u nudzić. Książka jest raczej poważniejszą pozycją, dlatego nie polecałbym jej dzieciom, czy młodszej młodzieży. Każdego, kto chciałby poznać historię kilkulatków, które nie miały prawa przeżyć katastrofy, jak najbardziej zachęcam. Oceniam na 7,5 na 10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
Udostępnij:

10 komentarzy:

  1. To książka wprost idealna dla mnie! Uwielbiam takie lektury, a Twoja wysoka ocena również zachęca do sięgnięcia. Niestety, na razie nie mogę sobie pozwolić na zakup nowych książek, zresztą mam ich do przeczytania duże pokłady z zeszłego roku :c Niemniej jednak zapisuje do listy MUST READ i kiedyś przeczytam na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz dałeś radę i wyszło świetnie :-) Ta książka ma właśnie tą niezaprzeczalną zaletę, że może ją przeczytać z zainteresowaniem każdy, nawet my- fani fantastyki :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ogromną ochotę na tę książkę. I jeszcze ta piękna okładka *.*
    Pozdrawiam, Luna

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo o niej ostatnio głośno, co sprawia, że jeszcze bardziej chcę ją przeczytać i przekonać się na własnej skórze. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś dostać ją w wakacje. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Miałam duże obawy co do niej, a zostałam mile zaskoczona. Każdy coś powinien znaleźć w niej dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i byłam naprawdę zaskoczona, bo spodziewałam się raczej czegoś w rodzaju dokumentu, suchych faktów, a tu taka ciekawa książka :)
    Zgadzam się z Twoją opinią - niektóre fragmenty były dość nudne :/
    Jednak w ogólnym rozrachunku książka jest świetna ^^ A, ja też wyrażę swój zachwyt nad okładką *.*

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. JUż wcześniej mnie zaciekawiła, szczerze mówiąc myślałam, że ta historia naprawdę się wydarzyła, dlatego dziwiło mnie, ze nie ma o tym nic w internecie. Teraz po tej recenzji wiem, jaką książkę chciałabym sobie kupić. ;)
    http://our-humble-opinions.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem identycznie! xD Też na początku obczaiłem, czy to się zdarzyło naprawdę, choć dziwiło mnie, że ponoć w 2012, więc dość niedawno, zatem coś o uszy powinno mi się obić xD A tu proszę :> Fikcja, a jaka realistyczna!

      Usuń
  8. A do mnie książka właśnie sobie jedzie i jestem ciekawy, czy tak jak większości recenzentów będzie się podobać ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. O tak, książka jest specyficzna. Bardzo mi się podobała, chociaż nie lubuję się w tym gatunku ;)

    OdpowiedzUsuń