11 sierpnia 2014

"Cienie Ziemi" Beth Revis

Misja "Błogosławionego" powoli dobiega końca. Większa część załogi statku z Amy i Starszym na czele wyruszają w ostatnią podróż - z orbity na powierzchnię Centauri-Ziemi. W trakcie lądowania dochodzi jednak do nieprzewidzianych problemów, które wydają się być nieprzypadkowe. Na szczęście ostatecznie kapsuła bezpiecznie osiada na ziemi. Piękne słońca rozświetlają wysokie, zielone drzewa, a świeże powietrze - wreszcie nie syntetyczne, sztucznie oczyszczane - przynosi ze sobą przyjemny chłód i spokój. Niestety, bohaterowie ów spokojem nie nacieszą się zbyt długo. Gdy niebo rozerwie krzyk nieznanego potwora, a członkowie załogi będą umierać jeden po drugim, rozpocznie się prawdziwa walka o przeżycie. Czy planeta sama próbuje unicestwić swoich kolonizatorów?

"W otchłani" to niesamowita seria. Po skończeniu pierwszej części byłem realnie poruszony i nie mogłem się doczekać kontynuacji historii. Niestety, na nią musiałem czekać o wiele dłużej, niż bym sobie tego życzył. Szczęśliwie, "Cienie Ziemi" zostały wydane relatywnie szybko, dlatego już w te wakacje - prawie równo dwa lata po rozpoczęciu trylogii - miałem szansę na poznanie finału tej historii. Po przeczytaniu trzeciego tomu mam niesamowity mętlik w głowie, chaotyczną burzę myśli oraz kilka sprzecznych refleksji.

Muszę przyznać, że od samego początku książki kompletnie nie wiedziałem, czego się spodziewać. Lektura wciągnęła mnie już od pierwszych stron, a ponieważ uwielbiam temat podboju kosmosu oraz kolonizacji obcych planet czytało mi się ją jeszcze lepiej. W "Cieniach Ziemi" akcja postępuje niezwykle szybko. Kolejne wydarzenia mają miejsce jedne po drugich, przez co zdecydowanie nie mamy czasu na wytchnienie. Nie to jednak sprawia, że ostatnia część trylogii Revis jest wyjątkowa. W książce są tak zaskakujące zwroty akcji, najczęściej tak nieprzewidywalne, że wielokrotnie musiałem zbierać swoją szczękę z podłogi. Czasem wręcz musiałem przystanąć i zapytać samego siebie, jak to możliwe, że historia potoczyła się w tak niezwykłym kierunku. W wywiadzie pisarka wspomniała, że głównym problemem w tworzeniu nowego świata jest to, iż można z nim zrobić wszystko. Revis zdecydowanie wykorzystała potencjał swojej historii oraz Centauri-Ziemi, tworząc opowieść, jakiej byśmy się nie spodziewali. Wiele razy zgadywałem, co może się dziać na powierzchni nowej planety i co przedstawi nam autorka w ostatniej części. Nigdy nie pomyślałbym jednak o tym, co zostało opisane...

Fabuła, akcja, pomysł - mistrzowskie. Nic dodać, nic ująć. Niestety, obok tej fantastycznej linii fabularnej powinny znaleźć się równie ciekawe opisy nowego świata, poczynań naukowców, tajemnic związanych z florą i fauną... Niestety w "Cieniach Ziemi" zabrakło mi lepszego przedstawienia Centauri-Ziemi. Krótkie wzmianki o dwóch słońcach, czy pozwijanych pieniach drzew nie pozwoliły mi wyobrazić sobie powierzchni zupełnie obcej planety, dlatego w dużej mierze miałem wrażenie, że jest ona prawie identyczna jak Ziemia. Tyle możliwości, a autorka wzięła coś, co znamy tak dobrze. Ponadto, oprócz samego ekosystemu, wiele kluczowych miejsc w książce również nie otrzymało obszerniejszych opisów, a byłem ich naprawdę bardzo ciekaw. Prezentuje się to tak, jakby autorka była zbyt przejęta akcją, żeby przystanąć na chwilę i skupić się też na samym świecie. Nie mam jej tego za złe, ponieważ nie było aż tak źle - nieco tylko żałuję.

W każdym razie, książkę czyta się niezwykle szybko i lekko, dzięki czemu stanowi idealną pozycję, aby usiąść, zrelaksować się i dać się porwać w opowieść lata świetlne stąd. "Cienie Ziemi" nie są aż tak wymagające, ale zmuszają do składania pojedynczych elementów intrygi w całość, jak w interesującym kryminale. Zaskakujące jest dla mnie właśnie połączenie science-fiction z zagadką i dochodzeniem. Autorka gwarantuje nam jednak, że na pewno nie wydedukujemy nic konkretnego, gdyż jej wyobraźnia i pomysłowość nie znają granic. I to mi się podoba. Cieszę się również, że książka Revis jest pełna wartości. Przyjaźń, miłość, zdrada, śmierć... Pozycja była przepełniona emocjami; każdy pragnął czegoś innego. Nie była to zatem głupia opowiastka; historia poruszała również aktualne dla nas, Ziemian, tematy.

Z bohaterami zdążyłem się już zaprzyjaźnić. Miałem na to dużo czasu, szczególnie w poprzednich częściach, w których akcja toczyła się na "Błogosławionym". W "Cieniach Ziemi" bohaterów traktowałem jak starych znajomych, z którymi przeszedłem już naprawdę wiele. Nikt nie zmienił się za bardzo, każdy miał już określony charakter, ale postacie nie były papierowe i sztuczne. W książce pojawiło się wiele nowych postaci - w szczególności zamrożonych - których w większości również polubiłem. Jeśli chodzi o kreację bohaterów zatem, nie mam autorce nic do zarzucenia. Nie jest wybitnie, ale nie mam właściwie żadnych zastrzeżeń. Cieszę się, że Revis kontynuowała swój zwyczaj prowadzenia narracji z perspektywy i Amy, i Starszego. Zawsze z większą uwagą śledziłem poczynania rudowłosej nastolatki; tym razem jednak bardziej oczekiwałem rozdziałów ze Starszym, co nieco mnie zaskoczyło.

Czas chyba na podsumowanie... "Cienie Ziemi" to cudowne zwieńczenie serii Revis. Jestem przerażony tym, że skończyłem swoją przygodę z tą wspaniałą trylogią. Mam nadzieję, że autorka pokusi się o opisanie dalszych losów Amy, ponieważ zakończenie było niezwykle otwarte i wołające o kontynuację. Trzecią część sagi mogę tylko polecić i zachęcić wszystkich, aby nie zwlekali! Oceniam na 9 na 10.

~~

Cześć! Jak mijają Wam wakacje? Boże, jestem zdruzgotany tym, że pozostały jeszcze tylko trzy tygodnie. A mam jeszcze tyle książek do przeczytania ;_; Skończyłem kolejną trylogię! To smutne, nienawidzę żegnać się z seriami, które czytałem tak długo. A zaraz czeka mnie to samo, bo zaczynam właśnie "Wielki Błękit". Kurde. Ale cóż, trudno - bardzo chcę zapoznać się z historią Arii i nie mogę już czekać XD

A tak to generalnie siedzę w domu i oprócz czytania nie robię za dużo. Wczoraj wybrałem się na wycieczkę w góry ze znajomą; taki spontaniczny wyjazd, a z Wrocławia jedzie się 50 minut więc dlaczego nie? I było naprawdę świetnie! Może uda mi się jeszcze gdzieś wyskoczyć, ale zobaczymy. Dobra, do następnej notki. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.

Edit: Coś mi się pokombinowało i popsuło, więc muszę dodać post jeszcze raz.
Udostępnij:

5 komentarzy:

  1. Skoro tak sobie chwalisz trylogię to i może się skuszę :)
    Mi wakacje szybko mijają. Pierwszy miesiąc nawet się z tego cieszyłam, bo pracowałam. A teraz? Leci mi jeszcze szybciej jak mam juz wolne. Ale trzeba ten czas wykorzystać porządnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam pierwszą część i podobała mi się, dlatego też chętnie sięgnę po dwie pozostałe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektórzy chwalą, inni nie bardzo. Sama nie wiem. Ogólnie nie moja tematyka i raczej jestem skłonna podziękować za te książki :/

    OdpowiedzUsuń
  4. COś wydaje mi się, ze ta cała trylogia bardzo by mi przypadła do gustu. Chciałabym koniecznie całą kiedys skolekcjonować i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahh, lada dzień i ja poznam finał tej serii!

    OdpowiedzUsuń