13 sierpnia 2014

"Wielki Błękit" Veronica Rossi

Kończenie serii to jak opuszczenie na zawsze innego świata. Po zamknięciu ostatniej części trylogii kończy się cała historia, którą poznawaliśmy od tak dawna. Swoimi czasy byłem niezwykle zaskoczony tym, jak bardzo książka "Przez burze ognia" przypadła mi do gustu. Kolejna część zdecydowanie nie była gorsza, ale gdy nadszedł czas na zwieńczenie sagi, długo odwlekałem jej rozpoczęcie. Wiedziałem bowiem, że będzie to już moja ostatnia podróż przez eterowe burze, w poszukiwaniu miejsca, które można byłoby nazwać domem.

Aria i Perry poznali się dopiero pół roku wcześniej, a ich życie już zmieniło się nieodwracalnie, wiążąc ich nierozerwalnym uczuciem. Po śmierci Liv i uprowadzeniu Cindera świat Wykluczonych wali im się na głowy. Sable jest lepszy właściwie we wszystkim, każdy as jest w jego rękawie. Gdy Roar, zrozpaczony stratą ukochanej, wraca do jaskini z wieściami na temat pilnie strzeżonego, małego miasteczka Hessa, Fale uświadamiają sobie, jak trudno będzie pokonać rywala. Stawką jest przeżycie rodzaju ludzkiego. Rozpoczyna się ostateczne starcie i wyścig po Wielki Błękit.

Kolejna antyutopia i kolejny pomysł na zniszczenie świata. Tym razem tajemniczy eter, który powoduje toksyczne burze, niszczące wszystko na swojej drodze. Ludzie pokolenia temu podzielili się na tych, którzy zamieszkają pod kopułą, oraz na tych, którym przyjdzie zmierzyć się z siłą natury. Jak się jednak okazuje, ludzie nie są w stanie przezwyciężyć gniewu Ziemi. Przyznam szczerze, że pomysł na tło dla historii jest naprawdę świetny. Nie spotkałem się jeszcze z taką ideą i uważam, że jest bardzo świeża. Napędza ona zresztą całą fabułę, w której bohaterowie dążą do odkrycia Wielkiego Błękitu, a gdyby nie eterowe burze, nie musieliby właściwie nic robić. Świat w książce Rossi jest ciekawie nakreślony i myślę, że przez wszystkie trzy części poznaliśmy go dość dobrze. Żałuję jedynie, że autorka nie pokusiła się o nieco lepsze przedstawienie historii - skąd wziął się eter, kto wybudował kopuły i kto zdecydował o podziale społeczeństwa. Te oraz wiele innych pytań pozostaną bez odpowiedzi, o ile pisarka nie pokusi się o dopisanie prequela.

W "Wielkim Błękicie" autorka skończyła z wielowątkowością i skupiła się na jednym nurcie - odszukaniu miejsca obiecanego. Muszę przyznać, że już od samego początku bardzo wciągnąłem się w tę historię. Czułem się tak, jakbym stał obok bohaterów i obserwował wszystko własnymi oczyma. Niestety, sądzę że "Wielki Błękit" to najgorsza część trylogii. O ile na początku akcja rozkręcała się coraz szybciej, o tyle w połowie książki osiągnęła swoje apogeum i albo nieznacznie zwalniała, albo utrzymywała stały poziom. Kolejne wydarzenia nie były raczej zbyt zaskakujące; uważam, że autorka przeciągnęła zbytnio pobyt w miasteczku Hessa. Gdyby jeszcze opisała tam ciekawe zdarzenia, czy właśnie tam wplotła nieco historii ludzkości z czasów Jedności, byłbym jak najbardziej za. Tymczasem miałem wrażenie, że bohaterowie bawią się tam w kotka i myszka. Ucieczka, złapanie, nowe więzienie, tortury i tak na okrągło. Zupełnie nic ciekawego.

Niestety, na tym nie koniec... Osobiście oczekiwałem spektakularnego i szokującego zakończenia. Z recenzji wynikało, że właśnie takie na mnie czeka. Tymczasem bardzo się zawiodłem. Wszystko było do granic możliwości przewidywalne; autorka nie zaskoczyła mnie właściwie niczym - praktycznie każde moje podejrzenie okazało się słuszne. Ponadto, jakoś zbyt szybko i zbyt prosto udało im się osiągnąć coś z pozoru nieosiągalnego... Muszę również wspomnieć o tym, że żałuję, iż autorka skończyła książkę w takim, a nie innym momencie. Mogła pokusić się o opisanie rozwoju cywilizacji na nowym lądzie, tymczasem wspomniała tylko o założeniu Rady i nowego miasta, pod które zostało wykarczowane pole. Szkoda...

Patrząc na "Wielki Błękit" z perspektywy czasu, mam wrażenie, że autorka skupiła się raczej na miłości Arii, Perry'ego i Roara, niż na samej historii. Wątek ich uczucia stał się dominującym i przysłonił nieco samą opowieść, co mi osobiście raczej przeszkadzało. Gdyby jeszcze historia sama w sobie była porywająca i wciągająca, przebolałbym to. Ale gdy akcja zaczynała się dłużyć, często właśnie przez miłosne igraszki, nie miałem do niej cierpliwości. Co do bohaterów - nikt właściwie się nie zmienił, wszystkich lubiłem tak, jak wcześniej. Na początku irytował mnie nieco Roar, ale rozumiem jego trudne położenie, dlatego mu wybaczam. Tak jak w poprzednich częściach, tak i tutaj narrator trzecioosobowy skupia się na zmianę na myślach i emocjach Arii i Perry'ego. Był to interesujący zabieg, urozmaicający czytanie. Dodatkowym atutem książki jest zdecydowanie lekki język, dzięki któremu nawet mimo zwalniającej akcji wszystko czytało się bardzo szybko.

Cóż, czas chyba na podsumowanie. Trochę ponarzekałem, ale nie chciałbym, abyście się zniechęcali. Mimo, że akcja nie pędziła do przodu tak, jak w poprzednich częściach, sama fabuła wciąż jest interesująca i na pewno was wciągnie. Żałuję, że autorka nie pokusiła się o szokujące, zaskakujące zakończenie, o którym myślałoby się długo po skończeniu książki. Wszystko okazało się być przewidywalne i proste, ale mimo wszystko jestem usatysfakcjonowany tym happy endem. Książce zabrakło nieco do perfekcji, ale jest to dobra pozycja i na pewno polecę ją tym, którzy zapoznali się już z poprzednimi dwiema częściami. Tymczasem, oceniam na 6,5 na 10.

Udostępnij:

11 komentarzy:

  1. Ja właśnie dzięki Tobie zapoznałam się z tą serią. :3 Niestety pierwsza część nie przypadła mi do gustu, ale za to w drugiej się zakochałam. :D Dlatego mimo wszystko, sięgnę po tą ostatnią część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam jeszcze okazji rozpocząć przygody z ta seria, el nie wiem czy tego nawet chcę. Na razie sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już od dawna mam chrapkę na tą serię, ale zawsze tak jakoś schodzi. Albo czytam coś innego, albo nie ma w bibliotece, albo nic nie czytam... Ale myślę, że kiedyś się do niej dorwę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza część niezbyt mi się podobała, dlatego odpuściłam sobie kolejne tomy. Nieszczególnie przepadam za przewidywalnością.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki są moim zdaniem niesamowite! Jedna z moich ulubionych trylogii :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, ze zakończenie serii niezbyt Ci przypadło do gustu. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, ale jestem nią średnio zainteresowana. Może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieco ostudziłeś moj zapał do tej książki. Póki co nie ma jej w bibliotece, ale i tak nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam :D Mam nadzieję, że nie będzie tak źle xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam na razie pierwszy tom i bardzo mi się spodobał, ciekawa jestem jak odbiorę kolejne części, choć mam nadzieję, że nie zawiodę się na zakończeniu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem pewna czy ta seria by mi się spodobała, ale nie zaszkodzi spróbować :) Chyba niedługo sięgnę po pierwszą część :)

    im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam pierwszy tom u siebie, ale jakoś niespecjalnie mnie do niego ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem... Może jeśli wpadnie mi w ręce, to przeczytam, ale specjalnie mnie do niej nie ciągnie. :)

    OdpowiedzUsuń