11 lipca 2013

"Książę Mgły" Carlos Ruiz Zafón

Gdy Max dowiaduje się o przeprowadzce, jest wstrząśnięty. Wszystko to, co znał dotychczas, miało zniknąć i zostać zastąpione drewnianym domem niedaleko plaży, w mieścinie, o której świat nie słyszał. Na szczęście, już pierwszego dnia poznaje Rolanda, nastolatka, który przedstawia mu okolicę oraz ciekawe zakamarki, nieznane innym. Chłopak, szybko po przyjeździe, zauważa, że coś jest nie tak. Spokojny dom, latarnik oraz morskie dno skrywają tajemnice mrożące krew w żyłach. Czy chłopak zdoła je odkryć? Czy poszukiwania odpowiedzi nie doprowadzą go na granicę śmierci?

Carlos Ruiz Zafón to autor, z którego książkami zawsze chciałem się zapoznać. Czytałem coraz to nowe, pozytywne recenzje na temat jego pozycji, więc bez zastanowienia wypożyczyłem "Księcia Mgły", gdy natrafiła się okazja. Mimo wszystko, nie jest aż tak świetnie jak myślałem.

Od początku kolejne strony dłużyły mi się. Zaskakujące tajemnice, które zauważał Max po przyjeździe, przyjmowałem bez większego entuzjazmu, gdyż nie były specjalnie niezwykłe. Dalej, spotkanie Rolanda i wspólna przejażdżka. Znów nic. Właściwie przez całą książkę oczekiwałem przełomu, który nie nastąpił. Chwytałem się kolejnych wątków, mając nadzieję, że zaraz będzie lepiej, ale nawet coś, co z pozoru miało być ciekawe, było raczej zwyczajne. Po prostu nie wciągnąłem się w lekturę. Czułem, że czytam słowa a nie, że jestem wewnątrz historii.

Mimo dość nieciekawie poprowadzonej akcji, mogę szczerze pochwalić sam pomysł na intrygę. Wszystko było dobrze uknute i nie mogę zaprzeczyć, że rozwinięcie historii zaskoczyło mnie, wręcz zszokowało. Ale były to już ostatnie strony książki, a wcześniej do odpowiedzi na kluczowe pytania bohaterowie właściwie się nie przybliżali...

Dodatkowo, w "Księciu Mgły" bardzo męczył mnie wątek miłosny. Nie był raczej pisany na siłę, czy też nachalny, ale zniszczył, moim zdaniem, całą historię. Miało być ciekawie, tajemniczo, z sekretem sprzed lat w tle a wyszło przeciętnie i zbyt słodko, beztrosko. Na dodatek mieliśmy tylko trzech głównych bohaterów, oprócz tego członków rodzin, którzy pojawiali się tylko raz na jakiś czas, więc nie dziwne, że irytowało, gdy dwoje z trzech - nawet w najważniejszych momentach fabuły - zabawiało się a Max stał obok opuszczony...

Właściwie historia Rolanda nie spodobała mi się i nie było mi przykro z powodu tego, co się wydarzyło. Współczułem jedynie Alicji, ale jej chłopak nie wzbudzał we mnie sympatii (lubiłem go może na początku). Najciekawszymi postaciami byli Victor, Kain i pan Fleischman. Historia ich przeszłości, którą zaserwował nam Zafón ustami samego Victora wywarła we mnie prawdziwe emocje i z zachwytem śledziłem dalszy ciąg jego wypowiedzi. Szkoda, że to, co najlepsze, trwało kilka stron.

Warto dodać, że książkę czyta się dobrze nie dzięki porywającej fabule, a dobrym i szczegółowym opisom. Szczególnie, że autor opisywał czasy w trakcie wojny, kiedy nowoczesna technologia jeszcze nie istniała i mieliśmy okazję na zapoznanie się z projektorami, szpulami czy innymi przedmiotami, których nazw nawet nie pamiętam. Ponadto, Zafón wybrał dobrą scenerię na osadzenie fabuły. Spokojne, małe miasteczko, drewniany, przeklęty domek, zatopiony statek i latarnia oraz... ogród z posągami, który był dla mnie nie lada tajemnicą i ciekawą odskocznią od raczej niewciągającego potoku zdań.

No cóż, spodziewałem się niezwykłego dzieła a otrzymałem raczej zwyczajną, choć nie najgorszą powieść. Zaletą lektury nie jest zdecydowanie akcja, która raczej wlecze się po woli, a momenty szaleńczego pędu i zwrotów akcji, trwają zbyt krótko, aby się nimi nacieszyć. Warto pochwalić jednak "Księcia Mgły" za intrygę i niezwykłą, magiczną historię o Kain'ie oraz jego sprzymierzeńcach a także wrogach. Mimo wszystko, miło było śledzić dążenia Maxa do poznania odpowiedzi na pytania, choć robił to nieudolnie a Zafón serwował nam wyjaśnienie wszystkiego niemal od razu, za jednym zamachem... Świetne były też opisy, szczególnie dawnych czasów, miały swój klimat i prezentowały spokojną ale przerażającą mieścinę. Książkę oceniam na 5,5 na 10.
Udostępnij:

15 komentarzy:

  1. Tego autora bardzo sobie cenię! Na pewno przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W te wakacje mam zamiar zapoznać się z tym autorem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I dobrze że nie chciałam kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no nie ogarniam, ja oceniłam o wiele wyżej. :D Dobra historia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli jednak nie dla mnie... a już się do tej książki przymierzałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś jak zobaczyłam tę książkę w empiku, to pomyślałam, że chętnie bym ją przeczytała, ale teraz jakoś nie bardzo mnie do niej ciągnie...

    OdpowiedzUsuń
  7. może kiedyś się skusze, ale obecnie jakoś nie ciągnie mnie jej magia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię Zafona i chętnie sięgnę po tę powieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka może nie była jakaś fenomenalna, ale nawet mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  10. mnie niestety ten autor nie zachwycił i nie wiem, czy zdecyduję się na przeczytanie tej ksiązki

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam ochotę, ale skoro akcja się nieco wlecze, to nie wiem, czy się skuszę...

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest jedna książka Zafona w mojej bibliotece, którą zamierzam dokończyć, bo ją oddałem, ale z jakiego powodu, tu trudno mi określić (pewnie szkoła). :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi osobiście książka się podobała, ale nie jestem pewna czy sięgnę po inne dzieła tego autora...

    OdpowiedzUsuń
  14. Muszę wreszcie sięgnąć po jakąś powieść tego autora. O tej powieści słyszałam różne opinie, więc muszę się przekonać na własnej skórze czy jest dla mnie, czy nie. : D

    OdpowiedzUsuń
  15. Koniecznie przeczytaj "Cień wiatru"!

    OdpowiedzUsuń