
Siedemnastoletnia Amy ma bardzo trudną decyzję do podjęcia. Albo pozostanie na
Ziemi, wraz z przyjaciółmi, ukochanym, babcią, ciocią i wujkiem, albo – wraz z
rodzicami – przemierzy bezkresną otchłań międzygwiezdną, aby w końcu dotrzeć do
Centauri-Ziemi i skolonizować ją. Aby móc udać się w podróż, trwającą trzysta
lat, musi zostać poddana zabiegowi krio, polegającym na zamrożeniu całego
ciała. Po podjęciu ciężkiej decyzji, Amy rozbiera się i kładzie w komorze…
pudełku na buty, aby tam zasnąć na 300 lat. Ostatnie co słyszy to… „Podróż
trwać będzie 301 lat…” – Ed.
„Ale… ja miałam kontrakt na trzy
stulecia, oddajcie mi mój jeden rok!”
„W otchłani” to pierwsza część magicznej odysei napisanej przez nieznaną mi
dotąd autorkę Beth Revis. Pisarka, mieszkająca obecnie w Północnej Karolinie,
zadebiutowała pierwszą częścią trylogii między innymi w „New York Bestsellers”
a jej książka została wydana już w 17 krajach.
Gdy tylko zobaczyłem książkę w Empiku, od razu wiedziałem, że muszę ją mieć. Z
początku zahipnotyzowała mnie jej wspaniała, kosmiczna okładka. Gdy
przeczytałem opis lektury, byłem pewny, że jeszcze w te wakacje ją przeczytam.
Gdy nadarzyła się okazja – kupiłem „W otchłani” i zabrałem się za czytanie.
Już od pierwszych stron książka niesamowicie mnie wciągnęła. W podstawówce
interesowałem się kosmosem, podróżami w czasie i tego typu sprawami (a pasja ta
pozostała, chociaż w nieco mniejszym stopniu), dlatego już pierwsze rozdziały
były dla mnie czymś niesamowitym. Gdy czytałem przejrzyste, dokładne ale
ciekawe opisy zabiegu kriogenicznego, gdy zaczytywałem się w myślach Amy,
czułem się jakbym stał tam obok, w kolejce do zamrożenia i patrzył, jak
dziewczyna podejmuje decyzję. Strasznie mi się to spodobało.
W dalszej części książki pojawiła się narracja dwuosobowa, tzn. na zmianę
pojawia się narrator pierwszoosobowy: Amy, lub Starszy. Było to wygodne i
wyjątkowo przypadło mi do gustu. Miło czytało mi się fragment jakiegoś
zdarzenia z punktu widzenia Amy, natomiast dalszej części z punktu widzenia
Starszego. Dzięki temu zabiegowi mogłem poznać ich myśli a historia obu z nich
bardzo mnie ciekawiła. Z początku oczekiwałem rozdziału z narracją Amy ale
później, gdy historia wciągnęła mnie tak, że nie widziałem i nie słyszałem co
dzieje się wokół mnie, pochłaniałem wszystkie rozdziały z wielkim
zainteresowaniem.
Podziwiam autorkę szczególnie za dobry i oryginalny pomysł. Cieszę się, że są
jeszcze osoby zdolne oderwać się od nudnego już schematu dziewczyny i
paranormalnej istoty w ciele mężczyzny (czy to wampir, czy wilkołak, czy inne
dziwadło). Bardzo spodobał mi się pomysł odysei kosmicznej, bo nigdy takowej
nie czytałem a poza tym, tak jak już wspomniałem, temat kosmosu jest mi bardzo
bliski co miało na pewno duży wpływ na to, że kolejne dziesiątki stron
pochłaniałem w kilka minut. Cieszę się, że ktoś wpadł na pomysł „zamrożenia”
bohaterów a potem wybudzenia jednego z nich „zbyt wcześnie” tym samym
pozbawiając go nadziei na nowy ląd.
Gdy czytałem książkę pani Revis, co kilka rozdziałów musiałem po prostu
odetchnąć. Pomyślicie pewnie: „Książka była pewnie tak nudna, że musiał od niej
odpoczywać co jakiś czas”. Zaskoczę was (albo i nie) – wręcz przeciwnie. Co
kilka rozdziałów musiałem ochłonąć, bo praktycznie cały czas zdarzały się tak
niesamowite, przewracające wszystko do góry nogami, zwroty akcji, że aż nie
mogłem uwierzyć, musiałem chwilę to przemyśleć z zamkniętą książką w dłoni.
Uwielbiam książki, gdzie ciągle coś się dzieje a ta lektura była przepełniona po
brzegi takimi właśnie wydarzeniami. Gdy doszedłem do końcowych rozdziałów,
emocje sięgnęły zenitu – nie zauważałem już stron, widziałem nie tylko słowa
ale całe zajście przed oczami, żyłem życiem postaci i wsłuchiwałem się w
historie o „Błogosławionym”, o historii Ziemi oraz o prawdzie na temat statku i
położenia bohaterów. Wszystko zupełnie mnie zaskoczyło – każdy szczegół okazał
się czym innym niż myślałem, że był. To było niesamowite ale gdy kończyła się
książka, a ja miałem jeszcze tyle pytań, bardzo posmutniałem.
Dodam jeszcze, że bardzo miło czytało mi się o nowoczesnej technologii, która
rozwinęła się w trakcie trzystuletniej podróży. Nie przepadam za
science-fiction, w którym nie ma ani śladu po urządzeniach z przyszłości. Jakby
czas stanął dla nich w miejscu, co jest oczywistą nieprawdą. Bardzo wciągnęło
mnie to, jak Amy próbowała zrobić coś na plastpleju albo chociażby otworzyć
drzwi lub zamówić jedzenie a tu… klops. Nie wiadomo jak. Pamiętam, że
rozśmieszył mnie moment, w którym Starszy nie mógł zaświecić światła z pomocą wi-komu
i kliknął zwyczajny włącznik, jaki znamy z naszej planety. A ta jego mina
przerażenia…
Amy to siedemnastolatka, która zdecydowała się na podróż statkiem kosmicznym do
odległego o trzysta lat układu Centauri. Z początku jest zmieszana ale w końcu
decyduje się zaufać rodzicom i poddaje się zabiegowi kriogenicznemu. Gdy budzi
się po 250 latach jest przerażona, osłupiała, zdezorientowana i bardzo
przestraszona. Mimo to ma silny charakter i jest osobą odważną, dzięki czemu
szybko wyzbywa się skutków ubocznych niewłaściwego rozmrożenia i jest gotowa
żyć „w czterech ścianach”. Wraz ze Starszym rozwiązuje tajemnice i szuka
prawdy, która może ją zabić.
Amy to moja ulubiona bohaterka „W otchłani”. Bardzo podziwiam ją za jej
charakter, nie poddawanie się aczkolwiek były chwile, kiedy zastanawiałem się: „co
ona robi?!”. Pierwszym z nich było zastanawianie się, czy w ogóle lecieć. Na
jej miejscu – gdybym miał taką szansę – wykorzystałbym ją od razu. Aczkolwiek
rozumiem jej zmieszanie: zostawić wszystkich znajomych i prawie całą rodzinę na
ziemi a obudzić się dwieście pięćdziesiąt lat po ich śmierci i wciąż być młodą…
Ciężar nie do przedźwignięcia a jednak… Poza tym czasem irytowały mnie jej
stany depresyjne, gdy załamywała się do reszty, aczkolwiek gdybym siebie
postawił w jej sytuacji, byłoby zapewne podobnie.
Z wielką radością śledziłem jej poczynania i zawsze kibicowałem jej, aby
wszystko co robi zostało zakończone sukcesem. Nie miała łatwo a jej życie
wiodło pod górkę ale cała historia na szczęście układa się dobrze. Może nie
tak, jakby sobie życzyła, ale jednak dobrze.
Starszy zaś, to nastolatek w wieku Amy, który wkrótce ma objąć władzę na
statku. Ma takie same uprawnienia jak Najstarszy – kilkudziesięcioletni starzec,
rządzący póki co statkiem, chcący pozbyć się Amy w najbrutalniejszy sposób,
gdyż uważa ją za przyczynę niezgody.
Starszy zakochał się w dziewczynie od pierwszego wejrzenia. Schodził do niej,
aby oglądać ją zakutą w lodzie, aż w końcu na jego życzenie (ale czy na
pewno?), piękna rudowłosa budzi się do życia.
Starszy to osoba buntownicza, ma ostry charakter ale z początku podkulał ogon,
gdy zjawiał się Najstarszy. Nieraz kibicowałem mu, aby wreszcie przyłożył
Najstarszemu, żeby zbuntował się i nie dał się poniżać. Miało być, tak jak jest
i jestem bardzo dumny z tego co się stało aczkolwiek żałuję, że Starszy nie
zabił swojego Mentora… ale czy mógłby?
Jest to postać, którą lubiłem między innymi za to, że dbała i kochała główną
bohaterkę – Amy. Spodobało mi się u niego kilka cech, np. buntowniczy
charakter, wyłamywanie się ze schematu i nie dopuszczenie zła do jego czynów
(zła wobec obywateli). Sądzę, że była to osoba bardzo przyjacielska i oddana
tym, którzy lubili go i szanowali (jako człowieka a nie władcę).
Były tam również postacie drugoplanowe, których naprawdę nie lubiłem lub byli
mi obojętni. Taką osobą był przyjaciel Starszego, Harley. Nie lubiłem go, wydał
mi się zachłanny – jakby chciał mieć Amy tylko dla siebie. Czasem poczułem się
tak, jakby mówił na serio o Rybce… jakby posiadał ją jak swój przedmiot lub
zwierzątko. Poza tym miał charakter, który nie spodobał mi się. Był szorstki i
arogancki… Na co wskazał jego ostatni czyn… Wystarczy, że przeczytacie a się
dowiecie.
Podsumowując, książka zasługuje na uwagę każdego czytelnika. Sądzę, że nie
tylko fani s-f, fantastyki albo kosmosu polubią odyseję pani Revis. Uwielbiam
tę książkę, stała się moją ulubioną i ciężko wyrazić mi moje emocje z nią
związane. Po prostu… niesamowita, bajeczna, wspaniała, wciągająca… co jeszcze?
Oceniam ją na 10!/10. Naprawdę warto ją przeczytać, nie ważne kim jesteś i ile
masz lat. Sięgnij po nią!
I ja uważam, że książka jest wyśmienita. Już z niecierpliwością czekam na "Milion słońc"
OdpowiedzUsuńWitaj Avenix!
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest świetna. Naprawdę dobrze umiesz pisać. Swoim opisem bardzo mnie zachęciłeś do przeczytania tej książki (jak mi pożyczysz to zaraz zabiorę się za czytanie ;)). Mam do przeczytania jeszcze pare książek, potem oddam ci "Pas Deltory", a ty pożyczysz mi tą powieść. Cieszę się, że postanowiłeś założyć tego bloga (ale przez to wydałam 150 zł na nowe książki [nie wybacze ci tego :P]). Niestety mój zapał na razie pomału wymiera przez te dwa obozy na których tyle czytałam ale i tak to przeczytam. no to do przeczytania i wydaj nową recenzję szybko! Nie chcemy czekać.
Mój egzemplarz już do mnie jedzie i nie mogę się doczekać kiedy przeczytam tę książkę. :3
OdpowiedzUsuńŚwietna książka! Czytałam ją dwa tygodnie temu i nadal jestem nią oczarowana :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zachęciłeś, zdecydowanie chcę ją przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się ją dopaść w jak najkrótszym czasie. :D
Ja już od dawna mam tę powieść na półce ale jakoś nie mam czasu się za nią zabrać...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój styl pisania. Chociaż recenzja jest troszeczkę długa, to czyta się ją lekko - a to jest ogromnym plusem. Czasem jak widzę długie recenzje to aż łapię się za głowę. Ale tutaj to nie było problemem. :D
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć - MUSZĘ przeczytać książkę pani Revis!
Okładka piękna, jak już wspomniałam. Książka jednak póki co tylko w odległych planach. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNo to się rozpisałeś!
OdpowiedzUsuńJeśli książka faktycznie zasługuję na uwagę to oczywiście zacznę się za nią rozglądać.
Okładka boska;)
Pozdrawiam serdecznie!
Już zaczynam żałować, że jednak nie kupiłam...
OdpowiedzUsuńMnie także zafascynowała okładka, kto by pomyślał, że kryją się za nią TAKIE rzeczy ;p
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, także na mini konkurs:
prywatna-poczytajka.blogspot.com
Mam w planach :)
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, możliwe, ze sięgnę po tę książkę. :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :3 magiczne-polki.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOd dawna obserwuję i śledzę każdy wpis. Blog jest super i zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://michalo-magic.blogspot.com/
Widzę że bardzo lubisz książki i sprawia Ci przyjemność pisanie na blogu :) to jest ważne :) ja nie czytałam tej książki ale mama moja tak :) i mówiła że jest świetna. Obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://rumors-and-anecdotes.blogspot.com/
Trudno nie przeczytać po Twojej recenzji!:)
OdpowiedzUsuńMimo tak zachęcającej recenzji, raczej nie sięgnę po tę książkę. Nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, niestety książka mnie nie zachwyciła, początek mi się podobał, później jak dla mnie strasznie przynudzało. Nie wiem czy sięgnę po 2 tom.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Jestem zachwycona tą książką.
OdpowiedzUsuń