Topos podróży to motyw, który wprost uwielbiam. Tolkien postanowił oprzeć na nim swoją opowieść, co już samo w sobie jest niezwykle interesujące, ponieważ daje bardzo duże pole do popisu. Przede wszystkim w trakcie przygody bohaterowie mijają przeróżne miejsca, które są warte opisania. I tutaj na chwilę chciałbym przystanąć. Jestem w szoku, jak wiarygodny świat wykreował Tolkien. Śródziemie musiało zostać stworzone od podstaw, zatem autor zaczynał z pustą kartką, a po wielu miesiącach ciężkiej pracy na białej stronie ukazała się mapa wielkiego świata z wszelakimi krainami, królestwami i państwami o jakich moglibyśmy pomyśleć. Jest to niesamowicie imponujące osiągnięcie, ale z drugiej strony ogrom Śródziemia nieco mnie przerażał. Gdy bohaterowie wymieniali nagle mniej lub bardziej przypadkowe nazwy miejsc, których kompletnie nie rozpoznawałem, czułem się dość zagubiony. Wiele z krain jednak już pamiętam, a myślę, że moja wiedza po kolejnych częściach zostanie uzupełniona.
Stworzenie świata w tak szczegółowy sposób wymaga od autora świetnych zdolności literackich, aby był w stanie ukazać czytelnikowi, jak świat ten wygląda, co się w nim dzieje i z jakich powodów. Śródziemie zostało opisane przez Tolkiena w sposób tak drobiazgowy, że mogłyby powstać całe książki skupiające się tylko na topografii, mieszkańcach oraz gatunkach roślin i zwierząt (założę się zresztą, że takie już są). Książka fantasy bez barwnych opisów świata mija się z celem, chyba że uniwersum to nie jest niczym nowym. W trakcie podróży Drużyny Pierścienia Tolkien w wyrafinowanych i przemyślanych słowach ukazywał oczom czytelnika kolejne królestwa czy rozległe tereny, dzięki czemu mogliśmy w pełni wyobrazić sobie krajobraz, na jaki spoglądać mogliby Frodo i jego przyjaciele. Tak kwieciste opisy mają jednak swój minut; mianowicie nie każdego potrafią zaciekawić. Czasem nawet ja nie mogłem przebrnąć przez trzy strony długiego monologu o karczmie, czy o mijanych drzewach i trawach. Generalnie rzecz ujmując, Śródziemie zasługiwało na dokładne opisanie i na szczęście tak się stało.
Wracając na chwilę do fabuły, zastanawiam się, czy pisząc Hobbita autor planował już "Władcę Pierścieni" i celowo dodał tam wątek pierścienia. W każdym razie, Jedyny jest tylko pretekstem, zaś źródłem zła jest Sauron, który roztacza swój cień na coraz to większe obszary Śródziemia. Motyw walki dobra ze złem jest dobrze znany i powoli zaczyna nudzić, ale w dziele Tolkiena został dobrze zrealizowany i oczekuję kontynuacji oraz finalnie wielkich bitew. Uważam, iż autor ciekawie zaplanował fabułę, opierając ją na Pierścieniu, który trzeba zniszczyć. Od pierwotnej podróży Drużyny, która wyrusza z Rivendell wkrótce zaczynają odłączać się gałęzie, które zapoczątkowują nowe wątki, na których rozwinięcie czekam z niecierpliwością.
Nie mógłbym nie wspomnieć w recenzji o wspaniałych bohaterach we "Władcy Pierścieni". Bardzo podoba mi się to, że w Drużynie mamy postaci różnych ras - Ludzi, Elfa, Krasnoluda i Hobbity. Bardzo interesujące było przyglądanie się ich różnicom a jednocześnie powstającej między nimi więzi i przyjaźni na dobre i na złe. Głównych bohaterem jest rzecz jasna Powiernik Pierścienia, czyli Frodo. Wszystko właściwie obraca się wokół niego. Polubiłem go i myślę, że jego zadanie jest straszne, dlatego bardzo mu kibicuję. Sam to niezwykle poczciwy i lojalny hobbit, za co naprawdę go szanuję, ale czasem zaczynał mnie irytować. Pchał się dosłownie wszędzie, wielu rzeczy nie rozumiał, ale jak na upartego brnął do przodu. Ponadto to dość dziwne, że cały czas nazywał Froda panem, mimo, że byli przyjaciółmi. Jednym z bohaterów, którego polubiłem najbardziej, jest Gandalf. Poznałem go już wcześniej, w "Hobbicie", i już wtedy mi zaimponował. Jego rzekoma śmierć była naprawdę smutna, ale myślę, że odegra jeszcze ważną rolę w historii. Aragorn i Legolas to niezwykle odważni i waleczni bohaterowie. Są to dwie ważne cechy, które nieraz się ujawniły i myślę, że i w przyszłości obaj będą sumiennie walczyć za dobro.
Czas na podsumowanie. Po "Drużynie Pierścienia" oczekiwałem naprawdę wiele, gdyż jest to tak dobrze znany klasyk literatury fantasy. Jak najbardziej nie zawiodłem się. Jestem pod ogromnych wrażeniem świata przedstawionego oraz kreacji żywych i skomplikowanych postaci. Opisy są bardzo rozbudowane i z detalami ukazują Śródziemie oraz jego mieszkańców. Czasem jednak mogą okazać się nieco męczące, ale uważam je za niezbędne dla tego dzieła. Język jest dość trudny; nie jest to raczej lekka powieść na wieczór czy dwa. Mimo wszystko czyta się naprawdę dobrze i wyczuwa się klimat bijący ze stronic książki. Bohaterowie są wspaniale wykreowani i z radością śledziłem ich poczynania. Ponadto, warto dodać, że ekranizacja "Drużyny Pierścienia" jest na niezwykle wysokim poziomie i osobiście bardzo polecam. Pierwsza część trylogii zasługuje na uznanie, dlatego zachęcam wszystkich, którzy zwlekają, aby jak najszybciej rozpoczęli swoją przygodę z Władcą Pierścieni. Oceniam na 9 na 10.
Parę lat temu próbowałam przeczytać tą trylogię, jednak poległam na pierwszym tomie. Filmu też nie dałam rady obejrzeć, choć ekranizacja Hobbita już mi przypadła do gustu. Dziwi mnie to trochę, bo jestem osobą lubującą się w fantastyce. Może muszę po prostu wykonać drugie podejście :)
OdpowiedzUsuńsklep-z-pamiatkami.blogspot.com
Świetna recenzja, już od dawna chciałem przeczytać, lecz ty podsyciłeś moje pragnienie :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie na wakacyjny stosik :)
Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Fakt, że najpierw poznałam film, później Hobbita,a dopiero na samym końcu WP. Pamiętam,że delektowałam się całą trylogią przez całe wakacje i czasami miałam ochotę sobie odpuścić, ale się nie poddałam i teraz cudownie wspominam ten czas: D
OdpowiedzUsuńWstyd, wstyd ogromny, bo jeszcze nie czytałam! Czas nadrobić, pozycja obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńKilka książek Tolkiena już przeczytałam i jego styl niesamowicie mnie porwał... Uwielbiam mojego Mistrza i z chęcią skończę trylogię w nadchodzącym czasie.
OdpowiedzUsuńNie przeszłam ani przez film, ani przez książki. Niby miałam zamiar zrobić podejście nr 2 ale nie wiem. Na razie mam co czytać. Myślę, że ta trylogia jeszcze postoi jako "w planach"
OdpowiedzUsuńZabierałam się do Tolkiena chyba pięć razy, ale zawsze gdzieś na początku utykałam i rzucałam lekturę. Chyba nigdy nie przeczytam tej serii... :(
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Tolkiena :) Polecam każdemu kto jeszcze nie zna fantastyki, by zacząć od tej pozycji.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że w te wakacje wreszcie te książki dopadnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I jest recenzja książki po Enemefie :D Ja to czytałam trylogię jakieś 10 lat temu, przydałoby się odświeżyć :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam pierwszą część "Władcy Pierścieni" i na tym się skończyło. Nie ukrywam, że kiedy tylko dojdę do końca książkowej kolejki, z miłą chęcią zapoznam się z pozostałymi częściami ^^
OdpowiedzUsuńhttp://wszechstronnie-zaczytana.blogspot.com/
Już sobie obiecałem przeczytać, więc w końcu muszę to zrobić. :)
OdpowiedzUsuńMoj brat bardzo mi polecał, wiec tym bardziej, bo ufam jego opini. :)
OdpowiedzUsuńJeśli mam się szczerze przyznać, to pierwsza część "Władcy.." okazała się być książką, którą prawdopodobnie czytałam najdłużej w swoim życiu - 3 miesiące. :DDD Ale było warto, J.R.R. Tolkien to MISTRZ. ♥
OdpowiedzUsuńZ Tolkienem miałam styczność jeden raz i stwierdzam, że muszę jeszcze trochę od niego odpocząć ;)
OdpowiedzUsuń