27 maja 2014
Cześć. Jak widzicie, postanowiłem rozpocząć nowy cykl! Bardzo często mam do powiedzenia coś, o co chciałbym zapytać również moich czytelników, a czasem zwyczajnie mam ochotę wygadać się na dany temat. Podobne notki widywałem już u innych i chętnie je czytałem, tym razem przyszła kolej na mnie. A tematem dzisiejszego czatu jest czytanie książek w językach obcych (szczególnie po angielsku, tak jak w moim przypadku).
Generalnie od bardzo dawna chciałem zacząć czytać po angielsku. Powodów jest po temu naprawdę wiele. Wymienię może kilka. Po pierwsze, często zdarza się, że na kolejną część serii muszę czekać załóżmy dwa lata. Nie sądzicie, że to dość dużo? Ponadto, często zdarza się tak, że podróżując przez "książkowe internety" docieram do zaskakujących informacji, że do moich ulubionych serii zostały dopisane dłuższe lub krótsze części nie przetłumaczone na język polski (np. część #0,5 albo #1,5). A historia w nich opowiedziana cudownie dopełnia serię. I cóż tu uczynić? Abstrahując od tego - sama znajomość języka bardzo się polepsza, poszerza się słownictwo, uczymy się także czytać ze zrozumieniem, nawet gdy czegoś nie rozumiemy. To wszystko skłoniło mnie ostatnio do spróbowania. Jak się moje przygody zakończyły?
W listopadzie 2013 skończyłem moją pierwszą książkę po angielsku. Była to pierwsza część Harry'ego Pottera. Byłem z siebie bardzo dumny, ale jednocześnie nieco się zawiodłem. W historię nie wczułem się tak, jak powinienem. Nie mogłem się wciągnąć; było trochę tak, jakbym stał obok tego wszystkiego i czytał puste słowa, zamiast być częścią historii. Czytanie w języku obcym odłożyłem na dalszy plan, ze względu na egzaminy gimnazjalne. Teraz wróciłem i muszę przyznać, że jest wspaniale.
Wiadomo, że mój angielski nie poprawił się od tego czasu nie wiadomo jak. W końcu dużo czasu nie minęło. Mimo wszystko, czuję różnicę. Już mówię, o co mi chodzi. Postanowiłem wyciągnąć nieco słówek, które warto byłoby zapamiętać, nauczyłem się ich - w sumie z przyjemnością - i po egzaminach zacząłem czytać "Cienie Ziemi" Beth Revis. Czytałem... czytałem... i nagle zauważyłem, że ta historia mnie pochłonęła i w wolnym czasie wracałem do niej myślami, nie mogąc się doczekać, aż wrócę do niej znowu. Z "Cieni Ziemi" nauczyłem się bardzo dużo przydatnych słówek, które sam sobie wypisuję i naprawdę spotykam je w innych miejscach i mam satysfakcję, że już je znam. Do słówek natomiast jeszcze powrócę w innym akapicie.
W maju udało mi się przeczytać już dwie części-połówki dwóch różnych serii. Pierwsza to "Life Before Legend" Marie Lu, druga to "As they slip away" Beth Revis. Obie książki, czy może bardziej opowiadania (bo nie są aż tak długie) czytało mi się świetnie i miałem dużą satysfakcję z przeczytania ich. Aktualnie jestem w połowie "Roar and Liv" Veronici Rossi, i mam podobną sytuację, co z "Cieniami Ziemi". W oczekiwaniu na trzeci tom trylogii (o którym nadal nic nie wiadomo), znów zyskałem szansę powrotu do tego świata, z czego niezmiernie się cieszę i historia naprawdę mnie pochłonęła. Gdy czytam, zapominam, że nie jest to po polsku. Widzę zdarzenia, czuję emocje.. Tak samo, jak w książkach po polsku. Mimo, ze nie zawsze wszystko rozumiem, jest naprawdę okej.
Teraz wrócę na chwilę do tych słówek. Mam pytanie do tych, którzy czytają ksiązki w jezykach obcych, szczególnie po angielsku. Co robicie ze słówkami, których nie rozumienie? Nie ulega wątpliwości, że raczej nie warto tłumaczyć wszystkiego słowo w słowo w trakcie czytania, bo psuje to całą radość i skutecznie nas spowalnia. Uczycie się ich w ogóle? Tłumaczycie coś? Ja robię tak, że czytam sobie spokojnie i jeśli naprawdę nie rozumiem sensu, to tłumaczę słowo, które psuje mi wszystko i gdy wreszcie rozumiem, lecę dalej. Pod koniec książki widzę, które słówka powtarzały się częściej, które są dość ciekawe lub niezbędne aby w pełni zrozumieć akcję - takie tłumaczę i robię sobie elektroniczną listę na ang.pl; Tam się ich uczę, ale nie jest to bezsensowne kucie jak do szkoły. Zapamiętywanie tych słówek przychodzi mi dużo prościej bo sam je wybrałem i robię to dla siebie. I jest to duża satysfakcja, kiedy je znam. Ponadto, bardzo motywuje mnie to, jak nauczę się czegoś z jednej książki, a spotkam to w drugiej i już znam znaczenie; udowadnia to, że praca przynosi korzyści.
Na koniec o moich celach czytelniczych. Zamierzam czytać coraz więcej po angielsku, ale na razie będę ograniczać się do części-połówek, lub opowiadań, bo książki (oprócz np. Narnii czy Harrego Pottera) mogą być nie tyle za trudne, co przytłaczające. Zbyt duża ilość stron i słówek może być trochę zniechęcająca. W miarę upływu czasu, szlifowania języka i poszerzania słownictwa, będę się starał przeć do przodu, a moim celem jest osiągnięcie poziomu, w którym będę mógł usiąść z każdą młodzieżówką po angielsku i bez większych problemów przeczytać ją, w pełni rozluźnionym i zadowolonym. Oczywiście, nie zamierzam rozwlec tych planów na lata :> Jestem ambitny, a języki uwielbiam, a akurat wakacje nadchodzą. Czas się za siebie zabrać. Na razie jednak będę czytać jedynie ebooki - potem, gdy będę lepiej rozumieć, chciałbym kupować książki papierowe, w oryginale.
Czytaliście kiedyś coś w języku obcym? Jakie są wasze wrażenia? Jaka była pierwsza pozycja po jaką sięgnęliście? W jaki sposób tłumaczycie sobie niezrozumiałe słówka? A może w ogóle? Uczycie się ich potem, czy staracie się zapamiętać? Czytacie w formie ebooka czy zamawiacie papierowe wersje? Mam nadzieję, że będziecie chętni, aby podzielić się własną opinią!
Nono, ambicją tu aż pachnie, ale to dobrze i ja to lubię! :) Ja już nie raz się zabierałam za czytanie po angielsku. Na samym poczatku chwyciłam kryminał A. Christie ale odłożyłam po jakiś 20 stronach bo było to męczące czytanie i bardzo się dłużyło. Później zakupiłam sobie romans Sparksa bo stwierdziłam, że romanse nie mogą być trudne w rozumieniu, no ale cóż.. Kilka kartek, i tyle samo kartek zapisanych słówami, których nie rozumiałam. :( Ostatecznie chwyciłam właśnie Harrego Pottera i zaczęłam tak jak z pozostałymi, czyli każde niezrozumiałe słówko tłumaczyłam, a później czytałam stronę jeszcze raz aby wyłapać sens. Było to tragiczne, spędziłam bardzo dużo czasu, a postępów nie było. Zaczełam więc czytać tak jak Ty właśnie, czyli nie przejmuje się, że nie rozumiem i staram się raczej zrozumieć kontekst a nie każde słówko z osobna. Mimo wszystko wciąż zajmuje mi to więcej czasu niż czytanie po polsku, ale dostrzegam ogromne korzyści z czytania po angielsku, więc jak tylko mam czas i ochotę to sięgam wciąż po Pottera. Mam zamiar przeczytać całą sagę. :)
OdpowiedzUsuń+ Mała literóweczka w tekście :P
"Wiadomo, że mój angielski nie poprawił się od czego czasu nie wiadomo jak." Chyba, "tego" czasu? :))
Świetny tekst i mam nadzieje, że więcej osób sięgnie po literaturę pisaną w oryginalnym języku. Pozdrawiam. :)
Hahah, zawsze złapię jakiś głupi błąd XD Dzięki, już poprawiam :>
UsuńO tak, książki po angielsku zdecydowanie zabierają więcej czasu, niż te pozycje po polsku. Ale z drugiej strony, trzeba się przełamać i czytać dalej, próbować. Bo progres się nigdy nie pojawi. A tak, z każdą kolejną książką może być tylko lepiej. Powodzenia i pozdrawiam!
Nie poddawaj się! Ja czytam już od jakiegoś czasu po angielsku, zaczęłam bodajże coś ponad rok temu i z początku też miałam lekkie zawahanie, bo nie mogłam się wciągnąć. Z każdą kolejną lekturą jest już lepiej i zobaczyć, że po jakimś czasie nie patrzy się na tekst po angielsku inaczej niż po polsku. A nieznane mi słówka tak z ciekawości po prostu sprawdzam, zwykle nie jest ich wiele. :)
OdpowiedzUsuńJa bym bardzo chciała czytać po angielsku, bo tłumaczenie wiele psują (tak jak w serialach). Ale boję się tego angielskiego, że nic nie skumam...
OdpowiedzUsuńJa czytam po angielsku od jakichś trzech lat, jednak mało. Na początku związane to było z tym, że uczęszczam na zajęcia dodatkowe z tegoż języka i pani zadawała trzy, cztery lektury na rok nauki. Teraz jestem w klasie dwujęzycznej z angielskim rozszerzonym, więc znów muszę kilka książek w tym języku przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNa początku też sprawiało mi to trudność. Pamiętam np. że czytałam książkę "Wolf Brother" Michelle Paver i tam było bardzo dużo nazw roślin, nietypowych zwierząt itp. Na początku je sprawdzałam i zapisywałam wszystkie, ale potem zrezygnowałam. Jednak trochę mnie irytowało, że nie znam tych słówek, choć wiem, ze nie były niezbędne do lektury.
Natomiast ostatnio przeczytałam "Holes" Louisa Sachara i nie wiem, czy to język był łatwiejszy, czy może się trochę podciągnęłam w angielskim, ale tylko sporadycznie sprawdzałam słówka i czytałam prawie tak samo, jak książki po polsku :D
Pozdrawiam serdecznie! :)
Kiedyś chciałam zacząć czytać po angielsku, ale szybko zdałam sobie sprawę, że nie dam rady. Mój angielski jest dość mocno ograniczony i nie potrafię przetłumaczonych zdań połączyć w głowie w jedną, spójną i logiczną całość. Nie tylko gramatyka, ale i słówka sprawiały problem. Dlatego czytam tylko w języku polskim :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać po angielsku. Teraz uczę się hiszpańskiego i mam nadzieję, że niedługo zacznę czytać i w tym języku:)
OdpowiedzUsuńNa moim blogu widać, że książki w języku angielskim czytam dość często.
OdpowiedzUsuńPrawie zawsze wersje papierowe, moje stosiki starczą mi na długi czas :D
Nigdy nie sprawdzam słówek, bo czytanie traktuję czysto rozrywkowo i nie wyobrażam sobie w momencie największego napięcia, sięgać po słownik. Czytam nieco wolniej, bo 300stronnicowa książka po polsku zajmuje mi 3 godziny, a po ang ok 5-6. Nie jest to jednak bardzo dużo, więc ;)
O, a właśnie miałam pytać się w komentarzu pod następną recenzją, jak Ci idzie z książkami po angielsku. Sama nie czytam takowych, chociaż zdarzają się wyjątki np. w tym roku zaczęłam Harry'ego Pottera i mimo że opornie mi to idzie, to prę naprzód :)
OdpowiedzUsuńPoza tym dostałam szansę na szóstkę z angielskiego właśnie w taki sposób, że przeczytam jakąś lekturę i zrecenzuję ją po angielsku + wszystkie słówka z tyłu książki, które są niezrozumiałe mam umieć, bo zostanę z nich przepytana. Nauczycielka wybrała "Folwark Zwierzęcy" Owdella, jak na razie jestem przy początku, ale zaczyna się całkiem nieźle. Na początku tłumaczyłam każde słówko, ale dałam sobie spokój i teraz wyciągam z kontekstu. Temat postu świetny, sama właśnie mam ostatnio problemy z mobilizacją, może chociaż Ty obudzisz moją ambicję i wreszcie wezmę się na poważnie z książkami anglojęzycznymi (albo chociażby z opowiadaniami) :)
Pozdrawiam.
W sumie do tej pory nie przeczytałam żadnej książki po angielsku. Troszkę wstyd. W domu leżą gdzieś jakieś angielskie opowiadania, nie wyglądają interesująco. Kiedyś miałam plan, żeby czytać jak ty, normalne książki. Skończyło się na niczym, bo cena jest dosyć wysoka, a w bibliotece brak ;c
OdpowiedzUsuńSwoją pierwszą książkę po angielsku przeczytałam jakoś w gimnazjum, dostałam od taty siódmą część Harry'ego Pottera. Potem przeczytałam też szóstą i ,,Angels and Demons" Browna, bo nie miałam po polsku w domu, ale potem jakoś nie miałam okazji czytać po angielsku, aż do ubiegłych wakacji. Teraz już w sumie obojętne mi, czy po polsku, czy po angielsku. Sięgam głównie po ebooki, ale w przyszłym tygodniu jadę do Anglii i mam zamiar kupić parę książek :) Jeśli chodzi o słówka, to w większości wyłapuję z kontekstu, ale jak już kompletnie nie mogę wyłapać o co chodzi, to sięgam po słownik/wrzucam do tłumacza, jeśli mam telefon pod ręką. Te ciekawsze potem zapisuję i czasem sobie je czytam, sporo mi z tego zostało. Przez ten niespełna rok sporo się nauczyłam, czuję się dużo swobodniej, gdy mam ćwiczenia z mówienia na lekcjach, dużo lepiej piszę sprawdziany, próbną maturę zdałam na 5, czego chcieć więcej? ;)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu zbieram się w sobie, by zacząć czytać po angielsku. Za rok planuję zdać maturę rozszerzoną z tego języka i myślę, że by mi to bardzo pomogło.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o słówka to pewnie próbowałabym wywnioskować z kontekstu, a ewentualnie w ostateczności tłumaczyć. W ten sposób łatwiej mi zapamiętać, bo mogę sobie to zdanie "odtworzyć" w głowie i wiem, w jakiej sytuacji go użyć, co przy zwykłym wkuwaniu tłumaczeń jest czasem trudne.
Zapraszam do siebie sklep-z-pamiatkami.blogspot.com (przepraszam za spam :) )
Czytam po angielsku naprawdę sporo książek - z formatem bywa różnie, raz jest to ebook, raz papier. Generalnie na początku miałam problem, by wgryźć się w anglojęzyczną powieść, zupełnie jakby mózg nie był przyzwyczajony do dłuższego czytania w języku innym niż polski. Ale po pewnym czasie zauważyłam, że jako czytelnik czuję się coraz swobodniej z językiem angielskim i z powieści na powieść nabrałam wprawy tak skutecznie, że teraz nie ma dla mnie większej różnicy, czy czytam w j. polskim czy w j.angielskim. Poświęcam na lekturę tyle samo czasu. Gdy napotkam nieznane mi słowo, czasem je zapisuje i sprawdzam, ale zazwyczaj domyślam się jego znaczenia z kontekstu. Czytać po angielsku zaczęłam, gdy zdałam sobie sprawę, ile fantastycznych powieści nie trafia na polski rynek, bądź pojawia się na nim bardzo późno. Czytanie w j.angielskim daje możliwość wybierania i bycia ,,na bieżąco". Taki drobny przykład z życia - najnowsza, finałowa część Darów Anioła C.Clare ukazuje się dziś (oprawa twarda) i jutro (oprawa miękka). Ja do końca tygodnia będę miała ją w swojej domowej biblioteczce. A wydanie polskie? Pewnie musiałabym czekać jeszcze z pół roku...
OdpowiedzUsuńCiekawy temat dyskusji! Czytam książki w języku angielskim już od dobrych paru lat. Rozpoczęłam z dość popularnego powodu - żeby sprawdzić siebie i moją znajomość języka. Jak się okazało, był on na odpowiednim poziomie i mogłam bez problemu dalej zgłębiać literaturę w języku angielskim. Obecnie łapię się na tym, że mimo licznych książek czytanych po polsku, jeszcze więcej pozycji czytam po angielsku. Czytanie ich zajmuje mi tyle samo czasu, co gdybym czytała je po polsku. Oszczędzam jedynie czas na, wspomnianym przez Ciebie. oczekiwaniu na wydanie danej książki po polsku. Co do słówek, to nie zapisuję ich, gdyż z tekstu rozumiem wszystko, a nawet jeśli pojedyncze słówko sprawiami problem, to nie jest ono na tyle ważne, bym nie mogła w prosty sposób "ogarnąć" sensu zdania. Nigdy też nie zapisywałam sobie tych słówek, ani nie sprawdzałam w internecie ich znaczenia. Może powinnam? Niemniej jednak z persektywy czasu widzę, w jak dużym stopniu czytanie po angielsku poprawiło moją płynność odbioru tekstu czytanego, jak i mowy. Z powodu mojej miłości do czytania książek w oryginale, rozpoczęłam nawet osobny cykl na blogu skupiający się na recenzjach książek anglojęzycznych. Sprawia mi przyjemność dzielenie się z obserwatorami bloga moimi opiniami odnośnie tych pozycji. Jednocześnie nadal mam nadzieję, że te recenzje zachęcą ludzi do rozpoczęcia czytania nie tylko po polsku, ale i w językach obcych. Jedyny minus jest taki, iż książki w oryginalnej wersji językowej są w naszym kraju naprawdę drogie, więc pozostaje mi zapoznawanie się z ich elektronicznymi wersjami, na co z kolei moje oczy reagują otwartym protestem ;)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam czytać po angielsku, ale zazwyczaj nie sięgam po dłuższe formy, w sensie powieści. po prostu jak porównam swoje tempo z tym w rodzimym języku, to mi się odechciewa... Ja od 3 miesięcy okazjonalnie czytuję Adventures of Sherlock Holmes na czytniku (polecam Project Gutenberg - angielska klasyka za darmo!) i zostały mi już 2 opowiadania.
OdpowiedzUsuńJa po angielsku czytałam raczej jedynie fragmenty książek lub opowiadań. Choć w podstawówce miałam kilka takich 50-80 stronicowych książeczek jako lektury na języku angielskim. Szło mi całkiem nieźle, ale wiadomo, nie były to trudne teksty.
OdpowiedzUsuńCzytałam ulubione rozdziały HP w oryginale i część "Cienia wiatru" na angielskim w szkole - nie miałam większych problemów, ale nie wiem jakby to było gdybym czytała całość.
W te wakacje miałam przeczytać całą serię HP po angielsku, bo mam i taką wersję na swojej półce, ale będę zbyt zajęta lekturami na język polski do matury, która czeka mnie w przyszłym roku w maju.
Tobie życzę powodzenia w dalszej realizacji czytania książek w obcym języku :)
Na chwilę obecną mało co czytam po angielsku. Jestem w klasie dwujęzycznej i raz na semestr mam do przeczytania lekturę. Więc jak dotąd przeczytałam tylko 4 książki po angielsku. Zaczęłam jednak też czytać pierwszą część GONE po angielsku ale niestety nie przebrnęłam przez tą książkę i odpuściłam sobie. Uważam, że jestem w stanie czytać książki w obcym języku tyle, że jestem dość leniwa i szybko się poddaję.
OdpowiedzUsuńJuż od dobrego roku zabieram się za czytanie po angielsku, ale chyba jednak nie ufam moim zdolnościom w wystarczającym stopniu. Aczkolwiek mam to w planie. Ale będę to traktować bardziej jako wyzwanie i dobrą szkołę angielskiego. :D Gratuluję takich ambitnych planów! Ja co roku planuję w wakacje trochę się podszkolić, językowo ale i ogólnie, i jak co rok, nie widzę żadnych rezultatów. xd
OdpowiedzUsuń