27 sierpnia 2014

"After the End" Amy Plum

Książek postapokaliptycznych na światowym rynku wydawniczym jest co nie miara. Każda kolejna jest coraz bardziej wydumana, co niestety często odbija się na jej jakości. Gdy zobaczyłem okładkę "After the End", musiałem aż przystanąć, tak bardzo mnie przyciągnęła. To jednak niesamowity opis sprawił, że postanowiłem jak najszybciej zapoznać się z najnowszym dziełem bestsellerowej pisarki Amy Plum. Co z tego wynikło?

Po Trzeciej Wojnie Światowej, która rozegrała się w latach 80. XX wieku, radioaktywny świat upadł, a garstka ludzi walczy o przeżycie. Tuż przed sromotną nuklearną wojną, kilkunastu dorosłych uciekło w dzicz Alaski, aby skryć się przed złem, okrucieństwem, śmiercią. Po osiemnastu latach życie w małym plemieniu toczy się bez przeszkód. Dzięki bliskości natury, mieszkańcy osady połączyli się z Yarą, ucząc się Czytać, Przepowiadać i interpretować odpowiedzi, które otrzymali od Ziemi. Dla dzieci urodzonych wśród dziczy historia wojny i ucieczki rodziców jest oczywistością; nikt nie odważy się nawet wyjrzeć poza granicę terenów łownych. Juneau, osiemnastolatka, która najlepiej radzi sobie z odczytywaniem znaków od Yary, wybiera się na rutynowe polowanie za zwierzyną. W trakcie jej pobytu w samotności... rozlegają się odgłosy helikoptera. Gdy zrozpaczona dziewczyna wraca, zastaje zniszczone, puste osiedle. W poszukiwaniu plemienia musi wyruszyć daleko poza obszar, który tak dobrze znała. A co, jeśli wszystko co Juneau do tej pory znała, okaże się kłamstwem? Co, jeśli III Wojna Światowa nigdy nie miała miejsce? Czy Yara naprawdę istnieje? W jak wiele kłamstw wierzyło plemię i kto za nimi stoi?

Na temat fabuły nieco się rozpisałem i wydawać by się mogło, że zdradziłem nieco za dużo, ale nie. Podobny opis, może pomijający Yarę, znajdziecie na okładce książki. Najbardziej zszokowało mnie to, że już na pierwszych stronach ma się okazać, że wojny tak naprawdę nie było... Zatem co jest? Co się dzieje? Właśnie te pytania pchnęły mnie w stronę tej lektury. Czytałem już książki, w których bohaterowie podróżują przez zgliszcza upadłego świata, ale nigdy nie spotkałem pozycji, w której ktoś wierzyłby w zagładę, której nie było.

Warto zatrzymać się również przy samej Yarze. Pomysł może i znany, ale autorka naprawdę ciekawie go zrealizowała. Yara to właściwie wszystko, co nas otacza. Każdy organizm jest ze sobą powiązany, nawet kamienie mają własną pamięć. Ludzie tacy jak Juneau są zdolni do świadomego włączenia się do strumienia informacji, przepływającego przez świat, i wydobycia z niego potrzebnych dla siebie odpowiedzi. Różne przedmioty ułatwiają połączenie, szczególnie kamienie szlachetne... W to przynajmniej wierzyła bohaterka na samym początku książki. Autorka jednak zaplanowała taką intrygę, że wiele razy zaczynałem wątpić, prowadzić własne śledztwo, aby potem przekonać się, jak się naprawdę. I zdecydowanie muszę przyznać, że Plum poradziła sobie z tym wątkiem mistrzowsko. Na początku, jak mogłoby się wydawać, poznajemy wszystkie możliwości Yary. Potem, stopniowo, w miarę upływu czasu otrzymujemy zdawkowe informacje, które zdobywa sama bohaterka, przyglądamy się jej zmaganiom, aż w końcu dochodzimy do celu i szokującej prawdy...

Niestety, o ile wątek z Yarą był ekscytujący, o tyle sama fabuła książki nie była aż tak interesująca. Historia w gruncie rzeczy mnie porwała i chciałem czytać więcej i więcej, ale gdyby spojrzeć na lekturę z góry, początek i koniec są wspaniałe, zaś środek nijaki. Plum zanadto skupiła się na połączeniu z Naturą i zapomniała nieco o akcji. Były szalone pościgi, była ucieczka przez bezdroża, były inspirujące pomysły, ale do głównego celu, jakim jest odnalezienie plemienia, bohaterowie zbliżyli się tylko odrobinę. Było to wręcz irytujące, jak wciąż jechali autem, zatrzymywali się w lesie, a następnego dnia zostawali schwytani... Ta zabawa w kotka i myszkę średnio mi odpowiadała. Mimo, że tak narzekam, lekturę czytało się naprawdę dobrze i nawet drobne zwroty akcji cieszyły. Muszę też wspomnieć, że co jakiś czas moja szczęka lądowała na ziemi.

W książce autorka zastosowała znany już trik, mianowicie narrację pierwszoosobową z perspektywy dwóch głównych bohaterów - rzecz jasna chłopaka i dziewczyny. Juneau to postać, którą polubiłem już od samego początku. Była naprawdę zaradna, twarda, choć wszystko to, co na nią spadło, potwornie ją przytłoczyło. Z zainteresowałem śledziłem jej poczynania i walkę o poznanie prawdy. Co do Miles'a mam mieszane uczucia. Jest to typowy amerykański chłopak, którego ojciec jest milionerem. Bogaty, przez co arogancki, uważa że może mieć wszystko i wszystkich, oraz iż on jest panem świata i samego siebie. Jeśli o taki charakter chodziło Plum, to wykreowała go świetnie. Co zaskakujące, autorka związała dwóch młodych bohaterów przepowiednią, w której zostało powiedziane, że oboje potrzebuję siebie nawzajem, każdy dla innych celów, co oczywiście okazało się prawdą. Miles, który początkowo chciał sprzedać dziewczynę ojcu, powoli zmienia swoje nastawienie do Juneau. Najpierw niechęć, potem próba zrozumienia... Aż to miłości. Naprawdę interesujące było przyglądanie się zmianom ich stosunków. Oboje dopuścili się zdrady, oboje wybaczyli i w miarę zbliżania się do końca pierwszej części, Miles'a lubiłem coraz bardziej.

Czas na podsumowanie. Książka nie została jeszcze przetłumaczona na język polski; zastanawiam się czy kiedykolwiek pojawi się w naszym kraju. Moim zdaniem powinna, gdyż historia jest oryginalna i naprawdę mnie zaciekawiła. Mała osada w dziczy Alaski, która może połączyć się z Yarą. III Wojna Światowa, której tak naprawdę nie było. Miłość, zdrada, kłamstwa... Walka o prawdę, o odpowiedzi. Mimo, że nie zawsze akcja pędziła do przodu, to w historii naprawdę można się zatracić i nie wydostać, aż do ostatnich stron. Poza tym, nie spodziewacie się nawet, ile autorka zaserwowała nam zaskakujących rzeczy, o których nie mogę wspomnieć w recenzji. Czytając "After the End" zdecydowanie nie będziecie się nudzić! Dla zainteresowanych dodam jeszcze, że książka ma naprawdę prosty język, dzięki czemu świetnie mi się ją czytało. Polecam i oceniam na 7,5 na 10.
Udostępnij:

8 komentarzy:

  1. Mój angielski nie jest na tyle dobry, żeby czytać książki w języku oryginalnym, ale kiedyś wreszcie będę musiała to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja właśnie planuję zacząć czytać książki w oryginale, a przynajmniej próbować. Ta wydaje się ciekawa, więc może po nią sięgnę. Obawiam się jednak, że mój przeciętny angielski w połączeniu z niezbyt wartką akcją mogą mnie do niej skutecznie zniechęcić :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam już o tej pozycji i mam na nią chrapkę:) a po Twojej recenzji na pewno ją przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chciałabym ją przeczytać, ale nie ma jej w polskiej wersji językowej, a po angielsku nigdy nie próbowałam i myślę, ze musze się podszkolić. Historia naprawde ciekawa i mam nadzieję, ze zostanie wydana w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Polecasz książkę, której nie jest jeszcze przetłumaczona, złamałeś mi serce, bo po recenzji miałam ochotę ją przeczytać, a tu taki psikus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :C Mam nadzieję, że ją przetłumaczą bo jest fajna i na pewno wielu osobom by się spodobała. A druga część wychodzi za rok dopiero ;_;

      Usuń
  6. Faktycznie jest to ostatnio temat dość powszechny w książkach. Ale mi się taka tematyka podoba akurat i jak na razie jeszcze mi się nie znudziła. Dlatego może i tę książkę przeczytam :)

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Z chęcią się zapoznam, ale jak zostanie przetłumaczona. :)

    OdpowiedzUsuń